Za co nie lubimy Bydgoszczy
Rozpoczynam cykl „Bydgoszcz łelkam tu”, w którym przedstawię ciekawe miejsca, do których warto się udać, goszcząc w Bydgoszczy. Jednak zanim zacznę słodzić i miodzić mojemu miastu, napiszę parę słów o tym, co mi się w nim nie podoba. Każda miejscowość ma jakieś swoje przywary, niestety niepokojące jest to, że Bydgoszcz… ma ich dość sporo. Żeby utwierdzić się w tym, że nie jestem zbyt przewrażliwiona i nie szukam dziury w całym pomęczyłam swoich znajomych pytaniem: „Czego nie lubisz w Bydgoszczy?”. Odpowiedzi nie były wymuszone i nie trzeba było na nie długo czekać – oznacza to, że każdy z nas dostrzega minusy naszego miasta, a niewątpliwie ten największy:
– obskurne budynki, walące się kamienice, ruiny znajdujące się w centrum miasta!
Niemal zawsze to stwierdzenie pojawiało się w odpowiedziach moich znajomych. Nie bez powodu miasto zyskało przydomek „Brzydgoszcz”, co smutne – nie tylko wśród miejscowych. I szczerze powiem, nawet ja, gdy zamknę oczy i pomyślę o Bydgoszczy, widzę piękną Wyspę Młyńską, którą okala wstęga srebrzystej Brdy, w tle dostojnie stoi skąpana w słońcu Opera Nowa, a nieopodal… to cholerne, walące się dziadostwo w postaci Młynów Rothera. No Święci Pańscy, jak można pozostawić budynek w takim stanie w jednym z najbardziej obleganych przez turystów punktów rekreacyjnych?! Każdy, kto mnie zna, wie, że kocham zwiedzać opuszczone i rozpadające się domostwa, rozpadliny jarają mnie jak mało kogo, ale na serio – trzymanie czegoś takiego w centrum miasta to nawet moim zdaniem czysta groteska! Wydaje mi się, że odrestaurowanie budynku będzie wdzięcznym wydatkiem. Na pewno bardziej trafnym niż przeznaczenie dziesiątków milionów złotych na system ITS, w którym ani turyści, ani mieszkańcy miasta nie wiedzą, o co chodzi.
A takie widoczki ujrzymy, spacerując wzdłuż Brdy
Kompromitującym dla wizerunku miasta jest widok, jaki ujrzy każdy przejezdny poruszający się głównym ulicami miasta – Focha, Jagiellońską, Poznańską, Toruńską, Gdańską. Ruina jedna za drugą! Ciężko jest mi potem wytłumaczyć odwiedzającym mnie znajomym spoza Bydgoszczy, że miasto ma swoje piękne miejsca, gdy przejeżdżając głównymi ulicami widzieli coś takiego:
Baaardzo nie podobają mi się te zaniedbane kamienice – obskurne, powybijane okna, zabite deskami… I to w centrum miasta, masakra…. Myślę, że jest tu wiele przestrzeni, którą można by fajnie wykorzystać, a tymczasem jest „zaśmiecona” właśnie garażami, obskurnymi budynkami itd.
M. D
– wandale, żule, zaściankowi ludzie, dresy
Wiadomo, że ciężko jest zmienić ludzką mentalność. Polak zawsze będzie różnił się od Niemca, Francuza, czy Szweda – jest to oczywiste. Jak to jednak jest możliwe, że tak wielkie różnice zachodzą wewnątrz jednego kraju? Dlaczego w jednej miejscowości jest więcej poobijanych przystanków autobusowych niż w innych? Dlaczego w Bydgoszczy co chwila jakiś pan Edward pyta mnie „Kierowniczko, poratujesz złotóweczką?” a w Poznaniu jedynymi żebrakami, których udało mi się spotkać to gołębie na dworcu czekające na rzucony litościwie okruch chleba?
T. był ostatnio na kursie organizowanym w Gdańsku. Jego uczestnikami byli ludzie z całej Polski. W momencie, gdy T. powiedział, że jest z Bydgoszczy, pozostali kiwali ze współczucia głowami. Jakby w ich mniemaniu niemożliwym było pojechać do Bydgoszczy i wrócić bez lima pod okiem.
– sygnalizacje świetlne, których stawia się coraz więcej i coraz bardziej bezmyślnie. Korki przy Rondzie Kujawskim są właśnie tego rezultatem. Intryguje nowopowstałe światła na Rondzie Wielkopolskim – jaki jest cel stawiania sygnalizacji, gdzie ruch jest płynny i nie wymagający ingerencji?
– nic się tu nie dzieje
Mało eventów, koncertów, wstępów. Nawet jeżeli coś jest organizowane, to najczęściej jest słabo rozreklamowane. Samo miasto ma bardzo mało swoich lokalnych imprez… Ster na Bydgoszcz, Bydgoski Festival Nauki, Camer Image (lokalny?) i….? No właśnie, co? Poratujcie propozycjami?
Wkurza mnie, ze jest mało imprez z muzyką na żywo – a jeśli już są, to najczęściej motyw wiodący to hip-hop, czyli nic co by mnie interesowało.
P. Ś
– brak interesujących miejsc, do których można by się udać w piątek wieczorem, pokazać osobom spoza Bydgoszczy
Są młodzi ludzie w mieście, ale ich nie widać. W Bydgoszczy brak Starbucksa, brak fajnych miejsc typu kafejki dla rodzin z dziećmi, fryzjera typowo dziecięcego, brak miejsc do spędzania czasu takich świeżych, klubokawiarni, muffinarni, kin offowych.
K. C.
– fatalny stan dróg , mało ścieżek rowerowych – zauważy ten, kto jeździ samochodem tak jak T. lub rowerem tak jak ja.
– dużo marketów w centrum miasta i galerii handlowych
Nie lubię też tego, ze pomysł na zagospodarowanie okolic centrum to budowanie galerii handlowych.
P. Ś.
Gdy widzimy z T. plac budowy, zawsze obstawiamy, czy to będzie Biedronka, Czerwona Torebka, Carrefour, Kaufland czy centrum handlowe. Marketów i galerii jest w Bydgoszczy od groma i może nie byłoby w tym nic złego, gdyby w samym sercu Starego Rynku nie stała Biedronka.
A oto inne propozycje moich znajomych:
Wkurza mnie, że Myślęcinek jest zupełnie nie wykorzystany, a ma moim zdaniem ogromny potencjał.
P. Ś.
Nie to, że mnie wkurza tylko taka refleksja np. do inwestycji budowlanych. Miasto moim zdaniem powinno iść w takim kierunku bardzo nowoczesnym, aby być skrajnie rożnym od Torunia turystycznie.
M.D.
Wkurza mnie port lotniczy i dokładka do niego, brak przemysłu oraz brak obwodnicy i dojazdu do Bydgoszczy z Poznania i Gdańska.
D. B.
Z wad to duża ilość nisko płatnej pracy, stare tramwaje, brak obwodnicy, brak pomysłu na rozwój czy iść w turystykę czy biznes.
P.D.
Strefy parkowania płatne w sobotę
T.
I co by nie było, że tylko narzekamy, oto parę fajnych rzeczy, z których jesteśmy bardzo zadowoleni, że są w Bydgoszczy
– rower aglomeracyjny, siłownie na świeżym powietrzu (chociaż w innych miastach mają już to od dawien dawna)
– bloki są odnowione i ocieplone (doceni ten, kto widział wieżowce w Poznaniu)
– jest dużo zieleni
– dobrze rozwiązana komunikacyjnie tramwajową i miejska
– przepiękne murale
Polecam zajrzeć:
Kronika dziadostwa bydgoskiego – tap madl spośród bydgoskich brzydul.