Świąteczne książki dla dzieci
W moim domu znajdują się książki, które czekają na swoją chwilę. Wyciągane są na początku grudnia i w Nowym Roku znowu lądują na dnie szafy. Przez ten miesiąc intensywnie je kartkujemy i czytamy, ponieważ pozwalają nam poczuć klimat Świąt i uchwycić esencję tego niezwykłego czasu. Poniżej przedstawiam wam recenzję książek o bożonarodzeniowej tematyce, które goszczą aktualnie na naszych półkach. Mam nadzieję, że zestawienie rozwieje czyjeś wątpliwości przy robieniu świątecznych zakupów w księgarni.
2 – 3 lat
„Zima na ulicy Czereśniowej” R. S. Berner, wyd. Dwie Siostry
Nie wiem, czy potrzeba jeszcze komuś „Ulice Czereśniową” przedstawiać. Jest to książka bez słów, z samymi ilustracjami – każda strona książki dedykowana jest jednemu wycinkowi ulicy Czereśniowej. Wyszukujemy na nich konkretnych bohaterów, układamy w naszych głowach ich historię, a z nieco młodszymi możemy pobawić się w wyszukiwanie szczegółów – ile osób czeka na pociąg? A gdzie jest kotek? Co można kupić w tym sklepie itp. Ci, którzy posiadają inne części „Czereśniowej” dodatkowo obserwują, jak zmienia się ulica w przeciągu różnych pór roku i jak dalej toczą się losy jej mieszkańców. Sposobów na czytanie tej książki znajdzie się pewnie jeszcze więcej. Cały cykl o ulicy Czereśniowej rozwija spostrzegawczość, uczy logicznego myślenia, analizowania sytuacji przyczynowo-skutkowej.
„Zima na ulicy Czereśniowej” oscyluje nieco w tematyce Bożego Narodzenia, dlatego zdecydowałam się ująć ją w zestawieniu. Dodatkowo jest to pierwsza część cyklu (widać to po budującym się nowym przedszkolu – jesienią jest już otwarte). Obserwujemy, jak bohaterowie przygotowują się do Świąt, jakie zakupy robią, kto ma już przystrojoną choinkę, u kogo wiszą już świąteczne dekoracje, co można kupić na świątecznym jarmarku. Świetna propozycja dla najmłodszych dzieci, aby opowiedzieć im o zbliżających się Świętach.
OCENA 4/5
„Megabombkowy Hotel Gwiazdkowy” T. Corderoy, wyd. Zielona Sowa
To miały być spokojne, miłe święta. Tak je sobie obmyślił Misiek, zostawiając za sobą hałaśliwe miasto. Jego plany burzy mała Żabka, która pomyliła adres i zamiast do Megabombkowego Hotelu Gwiazdkowego trafiła do Misia. Aby nie sprawić Żabce zawodu, Misiek staje na głowie, aby jej pobyt u niego był na miarę gościny w Megabombkowym Hotelu.
Urocza i zabawna historia, która pokazuje piękno dawania i otrzymywania prezentów. Mimo że żaden z bohaterów nie dostał dokładnie tego, czego oczekiwał, to były najpiękniejsze Święta w ich życiu. Opowieść, którą pokochają nie tylko wasze dzieci.
OCENA 5/5
„Wiktor i Święty Mikołaj”, J. Ivens, Wydawnictwo Elżbieta Jarmołkiewicz
Świąteczna opowiastka o tym, jak miś Wiktor i myszka Tymek pomogli Mikołajowi dojść do siebie po wypadku. Mikołajowi na szczęście nic się nie stało, ale zraniona ręka uniemożliwiała mu sprawne rozdawanie prezentów. Wiktor i Tymek ruszają z Mikołajem w trasę i wyręczają go w obdarowywaniu prezentami.
Sympatyczna, prosta opowieść na Świąteczny czas. Bez polotu w treści i grafice, ale sądzę, że przypadnie do gustu milusińskim.
OCENA 3/5
„Gwiazdka w Bullerbyn”, A. Lindgren, Wydawnictwo Bajka
W Święta Bożego Narodzenia wszyscy się weselą, zwłaszcza tutaj w Bullerbyn. Nawet wróble mają wtedy dobrze, bo wystawiamy im snopki owsa. (…) My dzieci w Bullerbyn też mamy dobrze w czasie Świąt, lepiej nawet niż wróbelki. A teraz opowiem, jak spędziliśmy ostatnie Święta Bożego Narodzenia tutaj w Bullerbyn.
„Gwiazdka w Bullerbyn” to pięknie ilustrowany, streszczony rozdział o obchodach świątecznych z książki „My, dzieci z Bullerbyn”. Oczami małej Lisy poznajemy przygotowania do Bożego Narodzenia: pieczenia pierniczków, poszukiwania a potem strojenia choinki, kolędowania, pakowania prezentów oraz dziecięce zimowe zabawy. Piękne jest to, że w tamtych czasach (40 lata XX wieku) dzieci miały więcej poważnych obowiązków, przez co bardziej angażowały się w świąteczne przygotowywania. Narracja pierwszoosobowa pozwala odczuć zapał małej Lisy, podekscytowanej zbliżającym się Bożym Narodzeniem.
OPRAWA GRAFICZNA
Jest to forma „Bullerbyn” jaką najbardziej lubię – z oryginalnymi ilustracjami Ilon Wikland, które pięknie wyrażają charakter starej, skandynawskiej wsi; w kolorystyce, która intensywnie oddaje nastrój Świąt.
OCENA 5/5
„Pracownia Świętego Mikołaja”, wyd. Olesiejuk
Niewielka książeczka w kształcie domku z powycinanymi okienkami, przez które dziecko może podglądać elfy biorące udział w przygotowaniach do wyprawy Mikołaja – od robienia zabawek, poprzez pakowanie, weryfikację stopnia grzeczności dzieci do odpoczynku po pracy. „Pracownia” ma niewiele treści, głównie występuje w formie wypowiedzi elfów zawartych w białych chmurkach. Idealna pozycja dla najmłodszych.
OCENA 4/5
4 – 8 lat
„30 dni do Nowego Roku” W. Razakowa, wyd. Clever
Piękna, rosyjskojęzyczna książka, która ostała sprezentowana moim dzieciom od przyjaciół z Białorusi. Jak zapewne wiecie, u naszych wschodnich sąsiadów, w prawosławnej tradycji Boże Narodzenie nie odgrywa tak znaczącej roli jak w Polsce. Nowy Rok to właśnie czas, w którym Dziadek Mróz i Śnieżynka przynoszą dzieciom prezenty.
Konceptem nawiązuje nieco do „Ulicy Czereśniowej” – na każdej stronie pokazano kolejne etapy przygotowań do zbliżającego się Nowego Roku. Na marginesie zawarto krótki opis, tego, co się dzieje na ilustracji.
OCENA 4/5
„Celestynka. Gwiazda na nocnym niebie”, G. Callac, wyd. Tekturka
Gdyby zapytać, jaka baśń związana ze Świętami najbardziej was wzrusza, pewnie w propozycji niejednokrotnie pojawiłaby się „Dziewczynka z zapałkami” H. Ch Andersena . A gdyby tak spojrzeć na tę historię z innej strony – z punktu widzenia bohatera drugoplanowego, którego istnienie w oryginalnej baśni jest pomijane. Z perspektywy zapałki.
Celestynka jest jedną z zapałek w pudełeczku. Czeka na swój moment, na swoją szansę aż zapłonie pięknym płomieniem. Może jej ciepło ogrzeje jakiegoś żebraka? Może uratuje życie rozbitkowi zapalając jego latarnię? A może przypadnie jej zaszczyt zapalenia świeczek na bożonarodzeniowej choince? Bohaterka czeka na swoją chwilę, głęboko wierząc, że będzie ona niesamowita. Gdy nadchodzi ten moment, Celestynkę zapala mała, zdrętwiała z zimna dziewczynka.
Opowieść o zapałce marzącej, aby finał jej egzystencji był wydarzeniem niezwykłym, jest ciekawym dopełnieniem baśni Andersena. Warto przeczytać dziecku obie wersje, przedstawiając dwie różne perspektywy jednego wydarzenia – tę dramatyczną oraz tę niosącą nadzieję.
Koncept „Celestynki” dopełnia forma książki – została ona zamknięta w tekturową obudowę i wysuwa się z niej jak zapałki ze swojego pudełka. Piękna, nietypowa książka, idealna na prezent!
OCENA 4/5
„Krowa Matylda i śnieg”A. Steffensmeier, wyd. Media Rodzina
Krowa Matylda pełni w swojej wsi dość ważną funkcję – jest krową pocztową i pomaga roznosić listy. W dzień Wigilii dostarcza z listonoszem ostatnie, świąteczne przesyłki. Po skończonej pracy w torbie pozostały jej już tylko prezenty dla mieszkańców jej zagrody, więc uradowana krowa wraca do domu. Drogę powrotną Matylda zna jak własne kopytka, jednak śnieżne zaspy zmieniły bardzo krajobraz i krówka błądzi. Czy bohaterce uda się wrócić do domu na czas?
Przesympatyczna, zabawna historia w świątecznym klimacie. Mimo niewielkiej ilości tekstu sugeruję ją nieco starszym czytelnikom, żeby nie ominęły ich smaczki, które na pewno umkną uwadze maluchów.
OPRAWA GRAFICZNA
Muszę przyznać, że ilustracje są bardzo ładne, mimo że kreskówkowe, to wykonane ze starannością.
W historii ważne są detale ilustracji, które dopełniają humorystyczny wydźwięk tekstu – kalendarz adwentowy z buraków pastewnych w oborze Matyldy, całujące się namiętnie kury pod jemiołą. Maluszkom pewnie trudno będzie zrozumieć rozwiązanie graficzne, które zastosowano przy zobrazowaniu następstw zdarzeń – na jednej ilustracji zobrazowano listonosza, który wykonuje prezenty dla mieszkańców zagrody – kuje dzwonek dla Matyldy, plecie kosz dla psa, piecze ciasteczka dla świnek czy dzierga ocieplacz na czajnik dla gospodyni – wszystkie te działania są zawarte na jednej ilustracji, ujęte bez żadnej podziałki sugerującej odstęp czasowy i widzimy wielu listonoszów robiących różne czynności na jednym ujęciu.
„Opowieści Świętego Mikołaja”, wyd. Debit
Książka zawiera kilka bajek w klimacie świątecznym. Przepełnione ciepłem historyjki, które subtelnie podejmują temat pomocy zwierzętom w zimie, niepotrzebnej wycince świerków. Każda bajka kończy się poradami dla dzieci, jak własnoręcznie wykonać proste świąteczne ozdoby, wypieki, podarunki.
OPRAWA GRAFICZNA
Ilustracje napawają mnie sentymentem, wyszły bowiem spod ręki Carlosa Busquets’a, spora ilość książek z mojej młodości posiadała grafikę jego autorstwa. Estetyka tej książki zamyka się w ciepłych tonacjach, wszystkie postacie, króliczki, wiewiórki, sarenki są niesamowicie słodko przedstawione. Niby stylistycznie nie moje klimaty, ale jednak przyjemnie mi się patrzy na te ilustracje.
OCENA 4/5
„Księga baśni mojego dzieciństwa”, wyd. Olesiejuk
Jest to zbiór różnego rodzaju baśni, wśród nich takie popularne jak Królowa Śniegu, Jaś i Małgosia, Kot w Butach, ale też nieco mniej znane. Zdecydowałam się na umieszczenie w zestawieniu ze względu na to, że ok 1/3 to baśnie nawiązujące tematyką do świąt Bożego Narodzenia. Grafiki są piękne, niemal do każdej baśni przykładał rękę do ilustracji inny artysta.
Moją niską ocenę „Księga” zasłużyła sobie jedną baśnią – „Legendą o Świętym Mikołaju”. Przytoczę fragment:
Miał czarne włosy, czarne oczy i krwistoczerwony fartuch rzeźniczy. – Wejdźcie, moje baranki!
I od razu zgładził chłopców, a ich ciała schował w wielkim kufrze
Taki tam prozaiczny mord w książce dla dzieci.
Mam świadomość, że tak legenda rzeczywiście funkcjonuje i takie morderstwo się w niej dokonało a historia koniec końców ma szczęśliwy finał (zabici chłopcy zostają wskrzeszeni po 7 latach), ale sam fakt umieszczenia fragmentu w baśniach dla dzieci zdaje mi się trochę nieodpowiednie. Przypuszczam, że jest to jakieś niedopatrzenie ze strony wydawnictwa, niemniej fakt ten mocno wpłynął na moją ocenę, pomimo że pozostałe baśnie są bardzo piękne i pozbawione makabrycznych zbrodni.
OCENA 2/5
„Wiersze na Boże Narodzenie”, wyd. DeAgostini
Książka jest zbiorem kolęd i wierszy o tematyce bożonarodzeniowej. Znajdziemy tutaj utwory takich autorów jak Jan Twardowski, Leopold Staff, Wanda Chotomska. Mimo takich potężnych nazwisk, liryka nie wywarła na mnie wrażenia. Strona graficzna również nie powala na kolana. Ilustracje są przesłodzone, brak w nich spójności stylistycznej – ot tak losowo dobrane wektory.
OCENA 3/5
„Gwiazdka u Flintstonów”, S. Roche, D. Erham, wyd. Egmont
Fred Flintson, dobrze znany mojemu pokoleniu cywilizowany jaskiniowiec, szykuje się do Bożego Narodzenia. Te święta mają być wyjątkowe, ponieważ w tym roku Fredowi przydzielono ważną misję – miał odgrywać rolę Św. Mikołaja na świątecznym festynie. Czy coś może pójść nie tak? Okazuje się, że wszystko. Córka Freda i syn Barneya utknęli na lotnisku i być może nie zjawią się na Święta, Fred został obrabowany przez dziecko i na dodatek jego żona postanawia zabrać właśnie to dziecko do domu na Święta! Jak to w przypadku Freda bywa, wszystko, co ma złe początki, dobrze się kończy, a sam bohater otrzyma, a także podaruje komuś, najpiękniejszy prezent na świecie!
Mi przeszkadzało zbyt szybkie tempo wydarzeń i absurdalne sytuacje. Książka stworzona jakby z przymusu, wykorzystująca wizerunek znanych jaskiniowców, aby się sprzedała, więc uważam, że bożonarodzeniowa historia Freda Flintstona przypadnie do gustu jedynie miłośnikom kreskówek Hany-Barbery.
OCENA 3/5
„Jak Winston uratował Święta”, A. Smith, wyd. Zielona Sowa
Gdy się jest małą, miejską myszą, niewiele można oczekiwać od losu. Życie Winston’a upływało na ciągłym poszukiwaniu jedzenia oraz suchego kąta na nocleg, co zimą, kiedy to zaczyna się opowieść, jest niesamowicie trudne. Właśnie podczas jednych z takich poszukiwań Winston odnajduje list małego chłopca zaadresowany do Św. Mikołaja. Mysi bohater przyjmuje sobie za cel doręczenie listu do adresata, a czasu ma niewiele, ponieważ dziś akurat jest Wigilia!
Książka to piękna opowieść o wielkiej misji małego bohatera. Winston, który mało przyjemności w życiu doświadczył, rezygnuje z napotkanych okazji do zażycia luksusów i z uporem realizuje swój cel. Jak się okazuje, nagroda za wytrwałość okazuje się większa niż sobie mógł wyobrazić!
Fabuła „Jak Winston uratował Święta” podzielona została na 25 rozdziałów – do przeczytania na wszystkie 24 dni adwentu oraz pierwszy dzień Bożego Narodzenia. Każdy rozdział kończy się zachętą do podjęcia akcji przez czytelnika – zrobienia ozdób choinkowych, wypieków, zapoznania się z tradycjami świątecznymi w innych krajach, określenia postanowień na Nowy Rok. Sądzę, że jest to piękna propozycja na kalendarz adwentowy.
OCENA 4/5
9 – 13 lat
„Małe Licho i anioł z kamienia”, M. Kisiel, wyd. Wilga
Nie jest to stricte książka świąteczna, tak naprawdę Bożemu Narodzeniu poświęcono maleńką część czasu akcji, natomiast bardzo spodobał mi się fragment, w którym główny bohater – chłopiec Bożek przeżywa, że jest niewierzący przez co, jak wmówił mu kolega, nie będzie mógł uczestniczyć w szkolnej wigilii. To, co odpowiedział mu wujek na pocieszenie, to bardzo piękna lekcja etnografii:
Jeszcze przed całą tą hecą z Bożym Narodzeniem, stajenką i tak dalej… długo, naprawdę długo przed (…) ludzie obchodzili święto przesilenia zimowego. Na naszej półkuli wypadało właśnie w grudniu. Różnie to się nazywało, ale zawsze chodziło o to samo. O najdłuższą noc i najkrótszy dzień roku, o ciemność i światłość, symboliczną śmierć i odrodzenie słońca. I właśnie to świętowano, Bożku. Radość, nadzieję, Nowe życie, które miało wkrótce nadejść wraz z wiosną.
Poza tym fragmentem „Małe Licho i anioł z kamienia” nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Na moją ocenę ma wpływ fakt, że niechcący zaczynając przygody Bożka i Małego Licha od drugiej części dylogii, wpadłam w niezły fabularny bałagan. Dom bohaterów zamieszkują różne, sympatyczne potwory i duchy, bohater również nie jest zwykłym chłopcem. Brakowało mi retrospekcji, wytłumaczenia na początku czytelniczej drogi, dlaczego Bożek jest „wyjątkowy”, dlaczego mieszka z mamą i wujkami (i gromadą duchów i potworów), gdzie podział się jego tata, czy te duchy tak na serio, czy może widzą je tylko domownicy i dzieci z wybujałą fantazją? Część z moich wątpliwości została wytłumaczona nieco później, część pewnie trzeba sobie doczytać z pierwszej części.
Być może jestem konserwatywna baba, bo od zawsze, nawet jako dziecko lubiłam tradycyjne układy – dobre dzieci, zła czarownica, sprytny Jaś, głupi olbrzym. W momencie, gdy wszystkie potwory i demony okazują się dobre, trochę psuje to zabawę. Przez to wycieczka bohatera do piekła w ogóle nie niesie ze sobą dreszczyku emocji, mimo że pisarka próbuje przestraszyć czytelnika groźnie wyglądającymi „płaczkami”… to jednak finalnie okazuje się, że nie są groźne 😉 Taka konstrukcja fabuły dobra jest dla maluszków, ale styl pisarki wskazuje, że docelowy odbiorca książki ma nieco więcej niż 4 lata.
OPRAWA GRAFICZNA
Ta strona książki totalnie leży. Grafiki są ciemne, przez co nieczytelne, w ogóle niepasujące do ciepłego klimatu książki.
OCENA 3/5
„Księga Świąteczna. Opowieści, bajki, kolędy”, wyd. Arti
Lubię być zaskakiwana, gdy pierwsze wrażenie nastawia mnie negatywnie do jakiejś książki, a potem po zapoznaniu się z treścią odkrywam, że jest to bardzo wartościowa lektura. Nie miałam wielkich oczekiwań po pobieżnym przewertowaniu „Księgi Świątecznej”. Ot kolejna książka, jakich jest wysyp w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie. Jednak „Księga” okazała się prawdziwą skarbnicą wiedzy dla samodzielnego przyswojenia przez dziecko. Księga zawiera w sobie baśnie w klimacie świątecznym, kolędy oraz objaśnienie ogólnoprzyjętych symboli pojawiających się w bożonarodzeniowej tematyce. Znajdziemy objaśnienie historyczno-religinych korzeni Świąt, ale także informacje, ile z tego, co mamy pochodzi z pogańskich obrządków. Przeczytamy kilka informacji, jak świętuje się w innych krajach. Obok kolęd widnieje notka o autorze, a także krótka informacja o okolicznościach powstania i funkcjonowania w kulturze.
„Księga” przeznaczona jest do samodzielnego czytania przez dziecko, widać to po wielkim kroju czcionki i dość zwięzłym doborze informacji, które mają przynieść kwintesencję wiedzy, żeby nie zamęczyć młodego czytelnika ogromem informacji.
Mnie najbardziej zaskoczył rozdział, w którym opisano ewolucję wyglądu Świętego Mikołaja aż do znanego nam współcześnie wizerunku – grubego, roześmianego dziadka, z białą, gęstą brodą i czerwonym kubrakiem. Czy wiecie, że początkowo przedstawiano Świętego jako elfa? Obecny wygląd Święty zawdzięcza… marce Coca-Cola.
OPRAWA GRAFICZNA
„Księga” posiada właśnie takie ilustracje, jaka powinna mieć książka o tematyce świątecznej – ciepłe kolory, przesłodzone motywy, dużo zieleni, złota, czerwieni, bogate zdobnictwo. Okładka jest gruba, ale miękka ze względu na gąbczastą wkładkę. Okładka posiada wtłoczenia wykonane błyszczącą, czerwoną farbą i naprawdę wygląda majestatycznie.
OCENA 4/5
„Śnieżna siostra”, M. Lunde, Wydawnictwo Literackie
Opowiem Wam o Hedvig. O tym, jak została moją najlepszą przyjaciółką, i o tym, jak ją straciłem. I o mojej siostrze Juni, której już wtedy nie było, a mimo to wciąż jest ze mną.
Kiedyś na jednym forum czytelniczym, pewna pani zapytała, czy „Śnieżna siostra” nada się dla jej pięcioletniej córki. Odpowiedziałam jej wtedy: nie nada, ale proszę sobie ją koniecznie kupić. Gdybym z czystym sumieniem miała wskazać książkę z tego wykazu, którą koniecznie trzeba mieć na półce, niewątpliwie była to „Śnieżna siostra”. Kupiłam ją nieco przez przypadek, głównie ze względu na autora ilustracji – Lisę Aisato, której styl bardzo podziwiam. Okazało się, że książka nie tylko ma bajeczną grafikę, ale jest również piękną, wzruszającą historią, która na długo pozostaje w pamięci.
Opowieść nawiązuje do znanej, skandynawskiej opowieści. Historię poznajemy z perspektywy małego Juliana. Zbliża się Wigilia – najpiękniejszy dzień w roku dla wielu ludzi. Dla naszego bohatera Święta mają jeszcze jedno, ogromne znaczenie – w Wigilię wypadają jego urodziny. W tym roku jednak Święta będą inne. Pół roku temu zmarła siostra Juliana i cała rodzina wciąż zmaga się z poczuciem straty. Julian jednak pragnie, aby Święta były takie jak dawniej. Za sprawą niedawno poznanej, tajemniczej Hedvig, znajduję odwagę, aby przywrócić swojej rodzinę radość Świąt.
Książka podzielona jest na 24 rozdziały, czyli jest kalendarzem adwentowym, na zasadach którego czytamy jeden rozdział dziennie. Nie łudźcie się, że podołacie iść zgodnie z systemem. Całość jest tak niesamowicie napisana, że pochłoniecie książkę jednego dnia. Do odkrycia mamy wiele tajemnic – kim jest Hedvig, co się stało z siostrą Juliana, w końcu kim jest tajemniczy, złowrogo wyglądający mężczyzna pojawiający się w domu Hedvig. I czy bohaterowi uda się sprawić, aby Święta w jego domu były takie jak dawniej?
Oprócz przepięknych ilustracji, o których opowiem za moment, urzekł mnie sposób poprowadzenia narracji, chociażby opisu domu Hedvig, który jest tak bajecznie przystrojony, że niemal namacalnie czuje się atmosferę Świąt. I nagle ta świąteczna sielskość pęka, bo pojawiają się momenty pełne grozy, trzymające czytelnika w napięciu, ale też takie, które przepełnią jego serce niesamowitym wzruszeniem. Trudno jest nie uronić łzy, czytając „Śnieżną siostrę”.
OPRAWA GRAFICZNA
Majstersztyk! Grafikę do książki stworzyła Lisa Aisato, na naszym polskim podwórku mało jeszcze znana (obecnie na rynku figuruje jeszcze jedna książka z ilustracjami jej autorstwa – „O dziewczynce, która chciała ocalić książki” K. Hagerup), ale w Norwegii jest jedną z czołowych ilustratorek. Ilustracje Aisato są nieco oniryczne, ale uchwytują sedno sytuacji.
Sama okładka wymaga osobnego komentarza – sztywna, piękna, monochromatyczna czerwień ze złotym listerami i zdobieniami.
OCENA 5/5
„Bombka z gwizadką”, M. Prześluga, wyd. Tashka
Przepis na to. Jak sprawić, by Święta były jeszcze lepsze (o ile to w ogóle możliwe)
POTRZEBUJECIE:
Wolnej chwili
Dziecka (w każdym wieku, może być więcej niż jedno)
Dowolnych członków rodziny i przyjaciół
Przytulania, ewentualnie gilgotek
Tej książki
WYKONANIE:
Przygotujcie wolną chwilę, a następnie weźcie dziecko i posadźcie je obok siebie. Możecie otoczyć je dowolnymi członkami rodziny i przyjaciółmi. Na zmianę, w równych odstępach czasu, czytajcie na głoś tę skiążkę i przytulajcie lub gilgoczcie dziecko oraz dowolnych członków rodziny i przyjaciół. Róbcie tak do skutku.
UWAGA!
Intensywny zaach choinki może wzmocnić efekty uwielbienia
O bożenarodzeniowych wierszach była już mowa, lecz tutaj mamy przykład, że liryki można zrobić dobrze i z pomysłem. „Bombka z gwiazdką” to małe dzieło sztuki – zarówno pod kątem treści jak i wizualnym. Zawiera wiersze, dramat, prozę – z ciekawie dobranymi środkami stylistycznymi, zaskakującą pointą. Poczujecie podekscytowanie pierwszej gwiazdki, nim zadebiutuje na podniebnej scenie, ale też żal i gorycz tej ostatniej, która pojawia się tuż przed Świtem. Dowiecie się, co ukrywa się w brodzie Mikołaja i o co jego żona ma do niego żal. Poznacie historię pewnego karpia, opowieść niczym z horroru… na szczęście z dobrym zakończeniem.
Graficznie książka to dzieło sztuki, które doceni nieco starszy i świadomy czytelnik. Całość ujęta została w cztery kolory – granatowy, biały, miętowy i złoty. Ten kolorystyczny minimalizm, zdawałoby się totalnie „nieświąteczny”, równoważy bogactwo zdobień i detali. Ilustratorka Jaga Słowińska spisała się na medal i chce się po „Bombkę” sięgać, chociażby po to, aby nacieszyć oko.
„Bombka z Gwiazdką” to nietypowe spojrzenie na Święta, z nieco innej, abstrakcyjnej perspektywy. Przepełniona jest humorem, a patos, który jest nieodłącznym towarzyszem Świąt, spychany jest gdzieś na drugi plan. Święta to radość i zabawa! Pamiętajcie o tym, czytając „Bombkę z gwiazdką”, aby nie obrażać się, że ktoś was krytykuje za zabijanie karpia na Wigilię.
OCENA 5/5
Powyżej 13 lat
O kilku pojęciach, bez których Święta nie mogą się obejść.
DOM
Nigdy mocniej, niż w bożonarodzeniowym czasie nie doświadczamy znaczenia i wartości domu (…) Kiedy trwa wigilia, bożonarodzeniowy dom staje się świątynią, świętą przestrzenią, w której odprawia się sakralny obrzęd. To, co poprzedza et wydarzenia, jest formą przysposabiania, zamienianiem zwyczajnego w nadzwyczajne. Cudowna metamorfoza osiągana dzięki blaskowi choinkowych świec i ozdób, lśnieniu białego obrusa i świątecznej zastawy, szczególnemu zapachowi, muzyce kolęd sprawia, że symbolicznie każdy dom staje się Betlejem, w którym na świat przychodzi Chrystus. (…) Święta mają być czasem spokoju, relaksu, wszelkiej obfitości, a dom staje się oazą umożliwiającą taki stan. Ma być i jest inaczej. Oczywistość tego faktu bardzo zbliża nas do naszych przodków. Oni tworzyli dom święty, my świąteczny, oni mocno współuczestniczyli w odradzaniu się świata, my żywimy nadzieję, że jakoś czynimy go lepszym. I dla nich i dla nas jasne było i jest, że dom potrzebuje świąt, by się odradzać i piękniej istnieć, a święta potrzebują domu, aby dla kogoś być. W tej kwestii nic się nie zmieniło.
„Bóg się rodzi” to kompendium wiedzy, w którym nie pominięto żadnego ważnego symbolu Świąt Bożego Narodzenia. Pojęcia przedstawiane są chronologicznie od Adwentu i Andrzejek po karnawał i Matki Bożej Gromnicznej. Książka napisana jest pięknym, poetyckim językiem, przez który przebija się niekiedy żal, że tak wiele pięknych tradycji ulega spłyceniu lub uchodzi w zapomnienie. Pozycja niewątpliwie dla starszych dzieci lub ich rodziców.
Książka zawiera kilka opisów, jak celebruje się Boże Narodzenie za granicą oraz wiele przepisów na świąteczne dania z różnych stron świata. W „Bóg się rodzi” znajdziemy również kolędy – nie tylko w formie treści ale również muzykę, ponieważ do książki dołączona jest płyta z kolędami i pastorałkami z różnych stron świata.
Pozycja jest aktualnie niedostępna na rynku wydawniczym, ale ja swój egzemplarz upolowałam na OLX w… lipcu! Za bardzo niewielkie pieniądze, w stosunku do tego, co życzą sobie za nią w okresie przedświątecznym.
OPRAWA GRAFICZNA
Ilustracje to chyba największy pretekst do zdobycia książki. Grafiki wyszły spod ręki Józefa Wilkonia i nadają treści, tajemniczy i ciepły klimat. Ta książka to małe dzieło sztuki, które ze względu na treść i oprawę graficzną warto mieć na półce.
OCENA 5/5