Mały człowiek i trudny temat – śmierć w literaturze dziecięcej
Czasem bywa tak, że ze świata dziecka odchodzi ktoś bliski. Na barki dorosłego, który niejednokrotnie obciążony jest również żalem po stracie, spada problem wytłumaczenia dziecku, co zaszło. Co się stało z tym, który umarł? Dokąd odszedł? Jak będzie wyglądało życie, gdy tej osoby w nim zabraknie? Istnieje wąska grupa książek, która może pomóc w wyjaśnieniu dziecku trudnego zagadnienia i uporać się z ciężkimi przeżyciami – taki typ książek nazywamy „terapeutycznymi” lub bardziej swojsko „książkami-plasterkami”. Przedstawię tutaj recenzję kilku takich książek-plasterków, których tematem przewodnim jest właśnie śmierć – różnych osób, przedstawiona w różnych ujęciach i nastrojach. W większości są to książki, przy których nie sposób utrzymać łez na wodzy.
Na końcu każdej recenzji zamieszczam swoją indywidualną ocenę książki.
5 – arcydzieło!
4 – warto mieć na półce
3 – lepiej wypożyczyć z biblioteki
2 – można sobie podarować
1 – (nie wiem, czy kiedyś spotkam książkę tak kiepską, aby zasłużyła na taką ocenę)
Uwaga! Przy opisie niektórych książek będą spoilery!
WIEK 4-7 lat
„Dzidziuś. Niewielka książeczka o wielkiej stracie” Agata Baranowska, wyd. Ilustratornia
Zagadnienie: śmierć nienarodzonego dziecka (rodzeństwa)
Narratorem opowieści jest dziewczynka, która dowiaduje się, że za kilka miesięcy zostanie siostrą. Niedługo później mama traci ciążę i dziewczynka razem z rodziną przechodzi trudny proces żałoby. W książce położono akcent na zobrazowaniu uczuć zarówno tych związanych z pojawieniem się nowego członka rodziny (zdumienie, radość, ekscytacja, a także obawa), jak i powiązanych z jego stratą – rozpacz i gniew. Pokazuje różnorodność emocji w przechodzeniu żałoby, a także wagę wsparcia bliskich. Bardzo pięknym dla mnie akcentem jest posadzenie drzewa i włożenie zdjęcia z USG do albumu rodzinnego, aby dzidziuś choć symbolicznie pozostał przy rodzinie.
Książka ma charakter terapeutyczny, może bardzo pomóc oswoić się dziecku z żałobą i emocjami, które jej towarzyszą. Daje też sygnał rodzicom, że dzieci mogą inaczej zareagować na śmierć zmarłej osoby – niekoniecznie musi to być rozpacz. To bardzo ważna pozycja i żal mi, że nakład już się wyczerpał – obecnie książkę można nabyć jedynie z drugiego obiegu.
OPRAWA GRAFICZNA
Książeczka ma dość nietypową, bardzo minimalistyczną szatę graficzną – czarno białe szkice przedstawione na kartonowym tle. Dopiero na ostatniej stronie pojawia się kolor w postaci zielonej sadzonki drzewa. Być może jest to istoty fakt, gdyż kolor zielony symbolizuje spokój i nadzieję. Niemniej grafika pięknie koresponduje z tematem, co nie zdumiewa tych, którzy znają pozycje wydane przez Ilustratornię.
MOJA OCENA 5/5
„Niebo” Bruno Gibert, wyd. Wytwórnia
Zagadnienie: śmierć dziadka
Pomysłowa i bardzo oszczędna w słowach książka. Zawarte są w niej przemyślenia dziecka na temat miejsca, do którego udał się jego ukochany dziadek po śmierci. Dziadziuś nie był stary, ale czasem tak się zdarza, że śmierć przychodzi nagle. Czy w Niebie, do którego odszedł, nie jest nudno? Czy wszyscy trafiają do nieba? Czy są tam miasta lekkie jak powietrze? Pytania malucha ukierunkowują i zmuszają do zastanowienia się nad własnym wyobrażeniem miejsca, do którego trafimy po śmierci.
Słowo pisane dopełnione jest prostymi piktogramami, które spotykamy w życiu codziennym. To niemałe zaskoczenie obserwować, jak wiele możemy powiedzieć poprzez proste symbole. Nawet w kwestii metafizycznej.
W niektóre szare poranki dziadziuś
mówi mi, że szalenie kocha…
życie
MOJA OCENA 5/5
„Dokąd idziemy, kiedy znikamy?” Isabel Minhos Martins, Madalena Matoso, wyd. Kinderkulka
Zagadnienie: filozoficznie o śmierci
Zacznę od osądu, że powinna to być pierwsza filozoficzna książka twojego dziecka traktująca o śmierci. Spojrzenie na ten trudny temat jest kojący, przedstawiony z nienachalnym humorem.
Jeśli znikamy tak, że nikt tego nie zauważa,
nie znikamy naprawdę.
Aby coś zniknęło,
ktoś musi to najpierw zobaczyć,
a potem dostrzec, że już tego nie ma.
Aby coś zniknęło,
potrzeba zawsze dwóch osób
(Tego, co pozostaje,
i tego, co znika)
Ten, co pozostaje i doświadczył odejścia tego, który zniknął ma trudny orzech do zgryzienia. Pojawiło się wiele pytań bez odpowiedzi. Ale czy na pewno? Obserwując życie i przyrodę możemy domyślać się, jak przebiega dalsza podróż tego, co odszedł. Może iść do Nieba. Może znów powrócić. Może nie iść nigdzie i być zawsze tutaj. Ma ogrom możliwości.
OPRAWA GRAFICZNA
Zdaje się, że ciepła, kontrastowa, nieco „prymitywna” ilustracja może nie korespondować z tak trudnym tematem. W „Dokąd idziemy…” płynie jednak jakieś subtelne pocieszenie i konwencja ta jest zupełnie na miejscu, jeżeli weźmiemy pod uwagę portugalskie korzenie autorki i ilustratorki książki. Głębokie nasycenie barw i kontrast kolorów to znak rozpoznawczy Półwyspu Iberyjskiego.
CIEKAWOSTKI
Duet Isabel Minhos Martins, Madalena Matoso znam z innej książki dla dzieci – „Czas czarodziej”, w której wzięto pod filozoficzną lupę przemijanie i upływ czasu. Jest to piękne dopełnienie do „Dokąd idziemy” i sądzę, że warto obu pozycjom zapewnić miejsce na domowej półce z książkami.
MOJA OCENA 5/5
„Mała książka o śmierci” Pernilla Stalfelt, wyd. Czarna Owca
Zagadnienie: filozoficznie o śmierci
Dla kontrastu do „Dokąd idziemy…” mamy „Małą książkę o śmierci” – tutaj pojechano już po bandzie i trzeba mieć naprawdę specyficzne poczucie humoru, żeby ocenić tę pozycję jako wysokich lotów. Do tej pory myślałam, że ja takie mam. Ta książka pokazała mi, w jakim byłam błędzie.
To naprawdę bardzo „Mała książka o śmierci” a starano się upchnąć w niej wszystko, co z nią związane – to, ze umieramy w różnym wieku i z różnych powodów, że są warianty miejsc, do których możemy trafić po śmierci, różne rodzaje pochówku, że możemy stać się wampirami, duchami, latającymi łosiami frunącymi na herbatkę do Boga. Ale to wszystko jest przedstawione chaotycznie i powierzchownie i małemu czytelnikowi może nieco namącić w głowie.
Jednak nie mówię, że taka książka jest zła lub niepotrzebna. Po prostu warto podejść do niej jak do humoreski. Odradzam sięganie po nią w trudnym dla dziecka czasie, gdzie nachodzi potrzeba odnalezienia ukojenia czy jakiejś sensownej odpowiedzi na ogrom pytań, które pozostają po odejściu bliskiej osoby.
OPRAWA GRAFICZNA
Jest okropna, ale współgra z treścią.
OCENA 2/5
„Maja z księżyca” Katarzyna Babis, wyd. Widnokrąg
Zagadnienie: choroba i śmierć siostry
Mam na imię Ala. Mam sześć lat i siostrę Maję. Maja jest starsza o rok i jest Księżniczką Księżyca.
W gąszczu niedopowiedzeń Ala próbuje sobie wytłumaczyć zachodzące wokół chorej siostry sytuacje. Wnioskuje, że Maja jest Księżniczką Księżyca i przygotowuje się do podróży do swojego królestwa – dlatego ma wielki, biały pokój, nie musi wstawać z łóżka i ma wielu służących, którzy o nią dbają. Jest podłączona do specjalnego aparatu tlenowego, jak astronauci, dlatego, że ziemskie powietrze może zaszkodzić księżniczkom. Jednak Ala nie wie, dlaczego siostra jest smutna. Nigdy jej o to nie zapyta, bo nie może do niej się zbliżać z katarem. Bo przecież mogłaby się zarazić i przenieść katar na mieszkańców Księżyca!
Ta książka to piękna opowieść obrazująca jak dziecko wyobraźnią objaśnia sobie umieranie swojej siostry. I chociaż inni śmieją się z jej wniosków, to przecież Ala niekoniecznie musi się mylić. Bo tego, dokąd wybieramy się po śmierci, nikt nie wie. Jest to coś innego niż wszystko, co potrafimy sobie wyobrazić. Możemy tylko próbować. Więc Ala próbuje.
OPRAWA GRAFICZNA
W ilustracjach książki pojawiły się kolory godne księżycowej księżniczki. Subtelne pastele, delikatny szkic i akwarela bajkowo oddają wspaniałe rzeczy, które czekają siostrę Ali na Księżycu.
MOJA OCENA 4/5
„Czy umiesz gwizdać, Joanno?” Ulf Stark, wyd. Zakamarki
Zagadnienie: śmierć dziadka
Siedmioletni Bertil bardzo chciałby mieć dziadka. Takiego, który częstuje kawą, je nóżki wieprzowe w galarecie, zabiera wnuki nad jezioro na ryby. No i daje pięć koron przy każdej wizycie. Na szczęście jego przyjaciel Ulf wie, gdzie takiego szukać. W domu starców jest ich pełno! Można sobie jakiegoś wybrać. Chłopiec zyskuje więc dziadka z całymi profitami i obowiązkami jego posiadania, ale także i cierpieniem, które następuje po jego stracie.
„Czy umiesz gwizdać, Joanno?” to cudowna, wzruszająca opowieść z zaskakującymi zwrotami akcji. Piękno tej powieści płynie z wzajemnego obdarowywania – Bertil robi wszystko, aby być wzorowym wnuczkiem i nie zawieść dziadka, staruszek obdarowuje Bertila miłością, jaką tylko dziadek dać potrafi. Taka historia jest dobrym pretekstem do rozpoczęcia z dzieckiem rozmowy o samotności, która doskwiera osobom starszym – oczywiście dopiero wtedy, gdy otrzecie łzy wzruszenia.
– Wszystkiego najlepszego! – powiedziała [pielęgniarka] – Bawcie się dobrze. I pamiętajcie, że on ma kiepskie serce, chłopcy.
– Ma najlepsze serce na świecie – powiedział Bertil.
OCENA 5/5
„W pogodni za życiem” Przemysław Wechterowicz, wyd. Ezop
Zagadnienie: doświadczanie własnego umierania
Smutne jest życie jętki. Głównie dlatego, że jest go tak niewiele – owad ten żyje zaledwie jeden dzień! Właśnie taka jętka została bohaterką książki „W pogoni za życiem”. Rodzi się o poranku i wygrzewa w promieniach wschodzącego słońca. O jej smutnym losie uświadamia ją przypadkowo spotkana mucha. Jętka załamuje się, że w tak krótkim czasie nie zazna uroków życia, więc mucha przyjmuje sobie za cel dostarczenie tego dnia jętce maksimum różnorodności i przyjemności. I tak zaczyna się istny maraton po różnych zakątkach Nowego Jorku. Jętka przybija piątkę słoniowi w ZOO, próbuje karpia po żydowsku, podróżuje metrem, poznaje prezydenta, wzrusza się na seansie w kinie. Dzięki musze i świadomości swojej rychłej śmierci jętka w przeciągu jednego dnia doświadcza więcej przygód niż zapewne mogłaby zaznać, gdyby żyła dłużej. Jednak na historię tę warto spojrzeć z innej strony – co by było, gdyby mucha nie uświadomiła jętki, że tego samego dnia umrze? Być może nieświadomość bliskiej śmierci sprawiłaby, że jętka żyłaby mniej intensywniej, jednak bez brzemienia wiedzy o zbliżającym się końcu? Co jest tak naprawdę lepsze?
OPRAWA GRAFICZNA
Za szatę graficzną książki odpowiada Emilia Dziubak, której twórczość bardzo lubię. W książce mocno akcentuje się charakter jej „pędzla” – nieco kreskówkowe postacie, stonowane barwy, zamglenie i ziarnistość ilustracji.
OCENA 4/5
WIEK od 8 do 12 lat
„Dom, który się przebudził” Martin Widmark, wyd. FISO
Zagadnienie: śmierć małżonki, żałoba
Stary Larson jest już zmęczony. Gasi powoli światła w całym domu. Kładzie się do łóżka. Pozostała już tylko mała lampa do zgaszenia. Wtem… rozlega się dzwonek do drzwi. Niespodziewany gość i poczucie odpowiedzialności, które narzuciła bohaterowi ta wizyta, sprawią, że w staruszku obudzi się ponownie chęć do życia.
W tej historii o śmierci nie mówi się w sposób bezpośredni. Jest subtelnie zasygnalizowana przez przygotowania i pożegnania z domem, które czyni staruszek. To książka o balaście, który niesie ze sobą starość – odejściu rodziny i przyjaciół, życiu wspomnieniami, problemach zdrowotnych, poczuciu braku sensu w życiu. I również o końcu, który jednak nie nadchodzi. Ta opowieść to bardzo dobra okazja, aby uwrażliwić dziecko na temat starości i zasygnalizować, w jaki sposób można pomóc komuś, kto nie widzi już powodu do życia.
OPRAWA GRAFICZNA
Ilustratorka Emilia Dziubak, wspomniana w recenzji „W pogoni za życiem”, dała z siebie w tej książce najlepsze, co potrafi. Grafika w znacznej części książki jest przyciemniona, senna jak los głównego bohatera. Dopiero przy końcu pojawia się jasność i jaskrawość, gdy życie ponownie wkracza do domu Larsona. Książka jest wizualnie małym dziełem sztuki.
OCENA 5/5
„Niebo za domem” Gaute Heivoll, wyd. FISO
Zagadnienie: śmierć matki
Jon nie pamięta dobrze mamy. Miał cztery lata, kiedy umarła. Od tej pory tata nie jest taki jak kiedyś, a Jon robi wszystko, aby zwrócić na siebie jego uwagę. Chłopiec również tęskni za mamą, ale ma pewien sekret – mama odwiedza go co noc w jego myślach, aby życzyć mu spokojnych snów. Pewnego wieczoru mama się nie zjawia i chłopiec boi się zasnąć. Tata Jon’a wpada na pomysł – pruje czerwony sweter, który zrobiła kiedyś na drutach mama chłopca i przywiązuje sobie do palca u stopy kawałek nitki. Gdy chłopiec poczuje się niepewnie, ma pociągnąć za nitkę i tata przybędzie mu z pocieszeniem. Jednak, tata nie odpowiada, gdy wybudzony w środku nocy chłopiec ciągnie za nitkę. Jon idzie za nitką, która zamiast do pokoju ojca, prowadzi w głąb ciemnego lasu.
„Niebo za domem” okrzyknięto książką terapeutyczną. Czy rzeczywiście na to miano zasługuje? Mogę wejść tutaj w polemikę. To ciężka, bardzo mroczna lektura. Osobiście nigdy nie podsunęłabym jej dziecku, które przeszło dramat utraty kogoś bliskiego. Wprowadzono samotną wędrówkę chłopca przez ciemny las i spotkanie z duchami specjalnie po to, aby postawić dość niejasną, moim zdaniem, pointę.
OPRAWA GRAFICZNA
Grafika książki broni ją przed przyznaniem jej jeszcze niższej oceny – czarno-białe ryciny są przepiękne. Jedynym akcentem kolorystycznym jest czerwona nitka – naznacza to jej rolę łącznika miedzy światem żywych i umarłych oraz jest rozwiązaniem pewnego problemu. Mimo wszystko ilustracje eksponują grozę całej opowieści i zapewne zachwycą estetę, ale nie dziecko po traumie.
OCENA 3/5
„Chusta babci” Asa Lind, Joanna Hellgren, wyd. Zakamarki
Zagadnienie: śmierć babci
Babcia wróciła ze szpitala do domu. W jej domu panuje istny harmider – zjechała się cała rodzina, aby móc się jeszcze z nią pożegnać przed śmiercią. Tylko dzieci – narratorka i jej kuzyn Biliam nie rozumieją, co dokładnie się dzieje. Dlaczego przejęci czymś dorośli niczego nie wytłumaczą? Dlaczego nerwowo uśmiechają się, próbując zamaskować niepokój? Nikt dzieciom niczego nie mówi wprost, więc same ze strzępków zdań i niedopowiedzeń próbują dociec, o co w tym całym zamieszaniu chodzi. Czy to możliwe, że babcia umiera?
Refleksja dzieci budowana jest na luźnych asocjacjach, które wywołuje tytułowa chusta babci, pod którą się ukryli, aby móc „spokojnie wszystko przemyśleć”. Dzieci więc analizują to, co zasłyszały i zobaczyły, przeplatając temat umierającej babci z innymi, dziecięcymi fascynacjami i wyobrażeniami. Żongler utrzymujący w powietrzu 11-ście pomarańczy jest tutaj nie mniej ważnym tematem.
„Chusta babci” jest bardzo poetycką lecz zarazem „wiarygodną” książką jeżeli chodzi o zobrazowanie mechanizmów poznawczych dziecka. Pokazuje proces przyswajania sobie niezrozumiałych komunikatów, konwertowania nierozumianego przez to, co znane lub wyobrażone, aby otrzymać… no właśnie co? Bo w książce nie pada ani jedna odpowiedź na nurtujące dzieci pytanie. Być może nie jest to ważne, jeżeli przeczytamy, co ma na ten temat do powiedzenia babcia
Jeżeli ktoś myśli, to zazwyczaj znajduje właściwe obrazy i słowa. A jeśli zacznie pytać, zaraz pojawiają się następne pytania.
– A odpowiedzi? Nigdy się nie znajdują? – zapytał Biliam
– Czasem tak – odparła babcia.
Ważne dla dzieci z „Chusty babci” było, aby na swój sposób przerobić niezrozumiałe, gdzie temat śmierci przeplata się z błahostkami, bo dla dzieci wszystko jest jednakowo ważne i ciekawe.
Przyznam, że miałam problem z przydzieleniem tej książki do konkretnej grupy wiekowej. Ze względu na sposób poprowadzenia narracji można by spokojnie przeczytać ją młodszym dzieciom, jednak metaforyczność w ujęciu tematu dostrzeże starszy czytelnik.
OPRAWA GRAFICZNA
„Chusta babci” jest piękna. Całość ilustracji nawiązuje do babcinej, zdobnej, folkowej chusty. Są tu czerń, czerwień, intensywne, choć nieco przybrudzone, kontrastujące kolory. Postacie narysowane kredką, jakby nieco niezdarnie i na szybko. Jestem zauroczona!
OCENA 5/5
„Gęś, Śmierć i Tulipan” Wolf Erlbruch, wyd. Hokus-Pokus
Zagadnienie: o śmierci filozoficznie (ewentualnie śmierć gęsi)
Gęś: Przyszłaś po mnie?
Śmierć: Jestem przy tobie od początku. Tak na wszelki wypadek.
Temat śmierci nie ominie również gęsi. Pewnego dnia jedna z nich z przerażeniem odkrywa, że Śmierć stoi tuż obok. Sądząc, że jej dni są policzone, gęsi nie zostaje już nic innego jak zaproponować Śmierci… wspólne pływanie w stawie. Jak się okazuje, obie strony mają sobie coś do zaoferowania.
Książka ta jest moim faworytem w temacie. Zwięzła, metaforyczna, z nienachalnym humorem i w dodatku przepięknie ilustrowana. Do tematu podchodzi się tutaj z dystansem, pokazuje, że ze śmiercią można się oswoić (zaprzyjaźnić?). To jedna z tych książek dla dzieci, które dorosły kupuje dla siebie 😉
OPRAWA GRAFICZNA
Autorem i zarazem ilustratorem książki jest Wolf Erlbruch – znany z książek dla dzieci o wymowie filozoficznej. Styl jego twórczości to łączenie kolażu z rysunkiem i widać to pięknie w „Gęsi”. Kolaż jest subtelny, sporo w nim pustych przestrzeni, aby wyeksponować tych najważniejszych – gęś i Śmierć.
OCENA 5/5
„Dziewczynka z parku” Barbara Kosmowska, wyd. Wilga
Zagadnienie: śmierć ojca
Gdy tata umarł, Andzia musiała znaleźć w sobie wiele siły, aby utrzymać życie jej i mamy w miarę normalnym. Na szczęście ojciec pozostawił po sobie wiele pięknych wspomnień, które podbudowują małą w trudnych chwilach, a także jeden ważny sekret! Będzie zawsze obecny w życiu córki i patrzył na nią z góry, czasem oczami kowalika – ptaszka, który zawsze wraca do rodziny.
Mama i córka rozumieją, że żałoba, którą każda z nich przechodzi inaczej, nie może być powodem do zaprzestania życia pełną piersią. Mama wychodzi spod koca, stara się okazać zainteresowanie córce, wraca do pracy i do ludzi; Andzia otwiera się przed matką, pozwala, aby w jej życie wkroczyły inne osoby.
OPRAWA GRAFICZNA
Książkę ilustrowała również Emilia Dziubak, chociaż w porównaniu z poprzednimi pozycjami jej praca jest tutaj bardziej dojrzała: brak kreskówkowych postaci, bohaterowie oddani są bardzo realistycznie. Mimo wszystko całość została utrzymana w charakterystycznej dla ilustratorki konwencji – kolory w sepii, delikatne rozmycie, ziarno i szum w tle.
OCENA 4/5
WIEK od 12 lat
„Oskar i Pani Róża” Eric-Emmanuel Schmitt, wyd. Znak
Zagadnienie: doświadczanie własnego umierania
Nie wiem, czy tę książkę trzeba jeszcze komuś przedstawiać. Niezaprzeczalnie to jedna z najpiękniej napisanych książek o przemijaniu, śmierci, chorobie jaką trzymałam w ręku! Bohaterem opowieści jest dziesięcioletni Oskar, chory na białaczkę. Oskar umiera i wkurza go to niezmiernie, a jeszcze bardziej jest zły, że dorośli nie potrafią zaakceptować jego umierania i są rozczarowani, bo swoim stanem podważa wiarę w nieograniczone możliwości medycyny. Tylko ciocia Róża pozostała taka sama. Pani Róża jest wolontariuszką w szpitalu. Gdy wiadomo było, że chłopcu pozostało niewiele życia, zaproponowała, aby przeżywał jeden dzień jak 10 lat. Dzięki tej zabawie chłopiec przechodzi okres dorastania, dojrzewania, stabilizacji wieku dorosłego, a także kryzys wieku średniego. A na końcu doświadcza również starości i samotności, która jej towarzyszy. Swoje refleksje opisuje w listach do Pana Boga i właśnie w takiej formie czytelnik zapoznaje się z fabułą. Książka przepełniona jest filozoficzną i religijną myślą, a jednocześnie pozbawiona głębokiego dramatyzmu – przeważa w niej humor i prosta mądrość, jaką można przypisać tylko dzieciom.
OCENA 5/5
„Siedem sowich piór” Katarzyna Ryrych, wyd. Literatura
Zagadnienie: śmierć przyjaciela, doświadczanie własnego umierania
Mam na imię Wojtek, ale nazywają mnie Maślak, bo jak się mnie chwyci mocniej za rękę albo jak się tylko lekko uderzę, zaraz robią mi się siniaki. Jestem w szpitalu i nie jestem tak do końca pewien, czy nie umieram.
„Siedem sowich piór” to ciepła opowieść o chorych chłopcach i o personelu medycznym sprawującym nad nimi opiekę. Fabułę tę poznajemy z perspektywy Wojtka, który wraz z kolegami doświadcza bólu, skutków chemioterapii i „odejścia” kolegów. Z biegiem historii staje się coraz weselszy, odzyskuje nadzieję i dojrzewa, a wszystko za sprawą zmarłego dziadka, którego dusza została zaklęta w sowę i zabiera chłopca na niedalekie podróże. W czasie tych wędrówek chłopiec korzysta z życzeń, które dają mu magiczne sowie pióra.
Szpital jest dla Wojtka domem, w którym otrzymuje więcej zrozumienia niż od bliskich mu rodziców. Nikt się tu nad nim nie lituje, nikt nie usługuje – życie przebiega zwyczajnie, choć tokiem, który wyznacza choroba.
W lekturze pada nawiązanie do „Oskara i Pani Róży” i pewnie wiele osób będzie obie książki ze sobą kojarzyć, ale moim zdaniem jest książką innego kalibru i nie ma szans z konkurowaniem z dziełem Schmidta. „Siedem sowich piór” to ciepła historia, w której rzeczywistość stapia się z magią, przepełniona jest humorem i pozbawiona wielkiego dramatu w tle. To jest książka, która ma podnieść na duchu czytelnika, pozostawiając niewielką łzę przy oku, ale bez kruszenia jego serca jak zrobili to „Oskar i Pani Róża”.
OCENA 4/5
„Czekając na jednorożce” Beth Hautala, wyd. Biała Plama
Zagadnienie: śmierć matki
Dwunastoletnia Talia wie, że spełniające życzenia jednorożce nie istnieją. Mimo wszystko pragnie spotkac się z mitycznym stworzeniem, żeby ten mógł spełnić jej najgłębsze marzenie – pożegnać mamę przed śmiercią. Po jej odejściu cały świat Talii legł w gruzach, potem nastąpiła sprzedaż rodzinnego domu, pozbycie się rzeczy po zmarłej i w końcu przeprowadzka na odludzie – Arktykę, gdzie ojciec ma prowadzić badania naukowe. Dziewczyna przyjmuje to wszystko z pokorą, bo tata, mimo że dotychczas nie uczestniczył aktywnie w jej życiu, to jedyna bliska osoba. Gdy jednak Talia dowiaduję się, że w wodach Arktyki występują narwale, z których głowy wyrasta spiralnie skręcony róg, dziewczynka upatruje w tym swojej szansy na spełnienie życzenia.
Książka ta jest opowieścią o przechodzącej żałobę dziewczynce i zapiskiem drogi, jaką muszą przebyć ojciec i córka, aby naprawić zaniedbane relacje. Surowa i martwa Arktyka staje się miejscem, gdzie na zgliszczach dotychczasowego życia rodzi się nowy dom, miłość i przyjaźń.
OCENA 4/5
Dokonując korekty tego wpisu zorientowałam się, że mimo iż jest poświęcony książkom o śmierci, słowo „życie” pada tu zadziwiająco często. Chyba dlatego, że nie sposób mówić o „śmierci” pomijając „życie”. Jakoś napawa mnie to otuchą.