Pyrkon – historia prawdziwa
Boże, dzięki Ci za miejsca, gdzie można spotkać jeszcze większych świrów ode mnie! Na Pyrkonie* zawsze czuję się jak u siebie w domu, mimo że nikt nie udostępnia mi tam swojej lodówki czy papci. Lubię ten festiwal za multum atrakcji zarówno dla małych jak i tych trochę większych, za nieskrępowaną zabawę oraz okazywaną wszem i wobec życzliwość, niezależnie od tego, czy jesteś fanem fantasy, sci-fi, japońskiej mangi czy po prostu przyszedłeś z czystej ciekawości. No i z resztą – nie co dzień można zobaczyć Darth Vader’a kupującego maskotki Pokemonów na straganie, posłuchać elfa śpiewającego razem z ufokiem w karaoke czy pstryknąć sobie fotkę z Ent’em.
Poniżej zamieszczam małą fotorelację z tegorocznej imprezy, mając nadzieję, że kogoś to zachęci i w przyszłym roku przybędzie nas na Pyrkon nieco więcej.
* * *
To, co na Pyrkonie zawsze robi na mnie przeogromne wrażenie to niesamowite rzeźby: myślałam, że nic nie przebije zeszłorocznej wystawy makiet galaktycznych statków z takich kultowych filmów jak Gwiezdne Wojny czy Star Trek. A jednak w tym roku mało nie padłam z wrażenia, gdy zobaczyłam realistyczne figury… smoków!
Natomiast uwagę T. zwróciła niesamowita metaloplastyka przedstawiająca bohaterów z jego ulubionych sci-fi.
Już wiem, jaki stolik do kawy chciałabym mieć w salonie… <3 Nie wiem tylko, czy mają taki w Ikei…
Na hallu dojrzeliśmy też wystawę dzieł plastycznych i fotograficznych.
Dla nas, oczywiście, jednym z najważniejszych działów jest ten z klockami Lego. Zobaczcie, jakie cudeńka można stworzyć, posiadając bogatą wyobraźnię, odrobinę zmysłu technicznego i… nieco kasy na klocki.
Po cichu liczymy, że może i my za rok wystawimy się z robotem, nad którym obecnie pracuje T. Oczywiście, o ile T. spręży swoje poślady i skończy do końca kwietnia…
Pyrkon przewiduje multum atrakcji, chociażby to oglądanie męskich pup… tfu… granie w Twistera.
Na scenie odbywają się liczne cosplay’e, koncerty, prelekcje; w innych blokach wykłady, konkursy, warsztaty i wystawy.
Ku naszemu rozczarowaniu, o tron nie toczyła się żadna gra. Kandydaci grzecznie stali jeden za drugim w kolejce.
W Hali Bloku Gier Elektronicznych każdy nerd znajdzie coś dla siebie.
Znajdzie się też coś dla miłośników tradycyjnych planszówek.
I to, co zawadiaki lubią najbardziej. Zakupy! Pyrkon przewidział sporą halę, w której mogliśmy zostawić trochę kasy, której z resztą nie mamy za wiele, ale wciąż uważam, że przeznaczenie jej na mangowe gadżety to był dobry pomysł.
I dopadłam do stoiska Chaty Wuja Freda. Niestety Ilona zalatana, przez co niedostępna, ale wsparliśmy jej optymistyczną twórczość nieskromnym groszem, otrzymując w zamian to oto dzieło. Wybrałam akurat ten tytuł, gdyż doskonale odnosi się do relacji moich i T.
Nie da się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że tym, co właśnie tworzy tak bajeczną atmosferę na Pyrkonie to właśnie niesamowici ludzie. Tłumy szalonych pasjonatów uzewnętrzniających swoją miłość do fantastyki poprzez kolorowe stroje, rękodzieła czy po prostu przez niepohamowaną radość.
*Pyrkon – największy w Polsce festiwal fantastyki organizowany co roku w Poznaniu. Uważa się, że każdy ortodoksyjny miłośnik fantastyki powinien przynajmniej raz w życiu zaliczyć Pyrkon.
Więcej na: pyrkon.pl