Książki detektywistyczne dla dzieci
Deszczowy listopadowy wieczór jest idealną okazją do zaszycia się z dzieckiem pod ciepły kocyk z kubkiem gorącego kakao i przeczytania książki z dreszczykiem. Dlatego w tym poście wzięłam pod lupę (nomen omen) i opatrzyłam recenzją kilka detektywistycznych książek dla dzieci. Jeżeli wasze dzieci lubią główkować i rozwiązywać tajemnicze zagadki, być może znajdziecie doskonałą inspirację na prezent pod choinkę. W końcu Święta tuż, tuż.
5 – 7 lat
„Biuro detektywistczne Lassego i Mai. Tajemnica hotelu” M. Widmark, wyd. Zakamarki
Słyszysz „książki detektywistyczne” – myślisz „Lasse i Maja”, ponieważ to niezaprzeczalnie obecnie najbardziej rozpoznawalny duet w tym gatunku literatury dziecięcej.
Lasse i Maja to dwójka przyjaciół prowadzących małe biuro detektywistyczne. O ich przygodach ukazała się cała seria, jednak czytelnik może rozpocząć czytanie od dowolnej części, ponieważ książki nie są ściśle powiązane fabularnie – każda książka to rozwiązanie osobnej zagadki.
FABUŁA
W „Tajemnicy hotelu” Maja i Lasse tymczasowo pomagają właścicielowi hotelu w prowadzeniu interesu. W tym czasie pokój rezerwuje zamożna rodzina – państwo Jonatanowie. W tajemniczych okolicznościach ginie wartościowy pies Jonatanów. Jak się okazuje, każdy z pracowników hotelu posiadał motyw, aby ukraść drogocennego zwierzaka. Lasse i Maja stawiają czoła sprawie, której zakończenie nie zaskoczy tylko amanta jabłek 😉
OPRAWA GRAFICZNA
Ilustracje są jakby rysowane odręcznie, kreskówkowe, nieco karykaturalne, ale świetnie wpisują się w klimat książki. Na wstępie mamy rozrysowanych głównych podejrzanych, co pozwala nam szybko się połapać kto jest kto, gdy twarze znowu przemkną nam poprzez kolejne strony.
AUTOR
Autorem serii jest Martin Widmark (zapamiętajcie to nazwisko, jeszcze nie raz pojawi się w zestawieniu), będący dość płodnym pisarzem w literaturze dziecięcej z dreszczykiem. Ja Widmarka bardziej kojarzyłam z innych kultowych książek – „Tyczki w krainie szczęścia” oraz „Domu, który się przebudził”, są to pozycje totalne „niedetektywistyczne”, ale również budzące u czytelnika pewne napięcie.
Plusem książek o przygodach Lassego i Mai jest niska cena – jeżeli poszperacie po księgarniach internetowych, być może uda wam się znaleźć egzemplarze poniżej 10 zł. Duża czcionka sprawia, że seria idealnie nada się na naukę czytania.
„Tajemnica hotelu” sprawdzi się jako prezent świąteczny, ponieważ czas akcji osadzony jest właśnie w Wigilię.
OCENA 5/5
„Pamiątki Detektywa Pozytywki” G. Kasdepke, wyd. Nasza Księgarnia
FABUŁA
„Pamiątki” są retrospekcją do spraw rozwiązanych przez Detektywa Pozytywkę. Każdy przedmiot znaleziony podczas sprzątania, przywołuje wspomnienie jakiejś problematycznej sytuacji, której detektyw musiał stawić czoła. Bardzo podoba mi się konstrukcja każdego rozdziału charakterystyczna dla całego cyklu „Detektyw Pozytywka” – rozwiązanie zagadki znajduje się na końcu książki, co pozwala pogłówkować chwilkę młodemu czytelnikowi.
I w przypadku „Detektywa Pozytywki” przyszło mi zacząć serię nie od początku cyklu. Mimo że również nie przeszkadzało mi to w ogólnym odbiorze, to jednak brakowało mi na początku rozeznania co do roli osób w książce, np. kim jest ten nielubiany Martwiak. Na szczęście część wątpliwości została rozwiana podczas dalszej lektury, część sobie wydedukowałam na podstawie dostępnych informacji. Sprawy prowadzone przez Detektywa Pozytywkę są bardziej konfliktami, niż jakimiś wykroczeniami prawa, dlatego seria świetnie nada się dla najmłodszych czytelników.
OPRAWA GRAFICZNA
Z książki bije jakieś ciepło i dobro – pięknie oddają to barwne ilustracje.
AUTOR
Autorem serii jest Grzegorz Kasdepke – jeden z czołowych współczesnych, polskich twórców literatury dziecięcej; były wieloletni redaktor naczelny magazynu dla dzieci „Świerszczyk”. Kasdepke kojarzę głównie z „Kacperiady”, której niestety nie przeczytałam, ale wykładowczyni z „Literatury dziecięcej” tak do niej wzdychała, że czuję, jakby temat znała od lat.
OCENA 4/5
Seria „Czytamy Bez Mamy” – „Jak zostałam szpiegiem” Q. Katherine, wyd. Debit
FABUŁA
Amelce grozi powtarzanie klasy, ponieważ jest małym nieukiem i nicponiem. W tym wszystkim najbardziej przeraża ją fakt, że będzie musiała rozstać się ze swoją najlepszą przyjaciółką z ławki. Dzięki pomocy swojej sąsiadki, Amelka zamawia aparat szpiegowski, którym będzie mogła podsłuchiwać swojego nauczyciela i szantażować go, w celu uzyskania piątki ze sprawdzianu z geografii. Całość brzmi mało moralizatorsko jak na książkę dla najmłodszych, ale Amelka dostaje „pstryczka w nos” i wyciąga piękne wnioski ze swoich poczynań.
Książeczka posiada dużą czcionkę, więc idealnie nadaje dla dzieci raczkujących w nauce czytania.
OPRAWA GRAFICZNA
Bez wątpienia książeczka nawiązuje graficznie stylem do japońskiej mangi, czyli pewnego specyficznego przedstawienia postaci (duże oczy, słodki wygląd, dość szeroka gama przedstawienia ekspresji postaci). Jedni ją kochają, drudzy nienawidzą, mnie samej trudno wypowiadać się obiektywnie o tym stylu, ponieważ karmiłam nim wyobraźnię przez sporą część mojego życia. W „Jak zostałam szpiegiem” analogia stylistyczna jest subtelna, sądzę, że ilustrację na pewno przypadną do gustu młodemu czytelnikowi.
OCENA 4/5
„Biuro Śledcze Tomuś Orkiszek i partnerzy. Słony deser” A. Stelmaszyk, wyd. Zielona Sowa
FABUŁA
Sympatyczna pozycja dla młodego czytelnika rozpoczynającego przygodę z czytaniem. Tomuś Orkiszek to chłopiec prowadzący w domku na drzewie biuro śledcze. Pomagają mu w tym partnerzy – kotka Kicia (prawdziwy as wywiadu), chomik Euzebiusz (przebiegły tajny agent) i rybka Klotylda (szpieg doskonały). W tej części serii Tomuś i partnerzy rozwiązują zagadkę „słonego deseru”. Do drzwi agencji zapukał właściciel restauracji z prośbą o ujęcie osoby, który działa na szkodę restauracji. Ów złoczyńca dosypuje to deseru sól, przez co psuje smak dania i zgorszeni klienci przestają odwiedzać restaurację. Właściciel podejrzewa kogoś z personelu restauracji, ale niestety nie ma dowodów. Tomuś i jego ekipa przebierają się za kucharzy, aby przyłapać sabotażystę na gorącym uczynku. Po drodze Tomusia czeka niesamowita przygoda – poprowadzi telewizyjny program kulinarny, prezentując swój przepis na przygotowanie idealnie chrupiących gofrów, który, notabene, znajdziecie z tyłu książki.
Prognozuję na podstawie „Słonego deseru”, że cała seria jest sympatyczną z, wbrew pozorom, nieoczywistymi rozwiązaniami spraw.
OPRAWA GRAFICZNA
„Słony deser” ma śliczne, staranne grafiki – czarno-białe, jakby szkicowane ołówkiem. Podobnie jak w książce o przygodach Lassego i Mai, na początku książki mamy ujęte wizerunki bohaterów historii, także możemy już na wstępie obstawiać winnego.
OCENA 4/5
8 – 11 lat
„Nelly Rapp i Upiorna Akademia” M. Widmark, wyd. Mamania
Przygodę z „Nelly Rapp” także rozpoczęłam od którejś (nie pierwszej) części serii i tutaj problem pojawił się taki, że brakowało mi jakiegoś odniesienia do wcześniejszych przygód bohaterki. Niby coś tam wspomniało, że niegdyś uczęszczała do Upiornej Akademii, ale czym sobie Nelly zasłużyła, że dyrektorka Akademii przesyła jej w prezencie detektor duchów, tego nie wyjaśniono. Nelly przeprowadza test urządzenia w nawiedzonym domu i zdumiona odkrywa, że albo urządzenie jest niesprawne albo rezydencja nie zasługuje na swoje miano „nawiedzonej”. Nelly bada sprawę i na jaw wychodzę dość niechlubne informacje o właścicielu nawiedzonego domu.
„Nelly Rapp”, mimo że wyszła spod pióra tego samego pisarza, który stworzył postacie Lassego i Mai, nie jest moim zdaniem dziełem wielkich lotów. Gdybym miała powiedzieć, co najbardziej mi przeszkadzało w lekturze, to obecność „sił nadprzyrodzonych”. Zdecydowanie wolę, i oczekiwałam tego od „Nelly Rapp”, gdy okazuje się, że paranormalna sytuacja ma swoje racjonalne wyjaśnienie. Wiecie, jak w „Scooby Doo” – niby chodzi jakaś poczwara i straszy, a to tak naprawdę malarz rabował.
OPRAWA GRAFICZNA
Z grafiką u „Nelly Rapp” jest w porządku. Nie do końca odpowiada mi styl przedstawienia postaci i trochę brakuje mi koloru. Tutaj nadał by się znakomicie.
OCENA 3/5
„Detektywi z Dalslandu. Niebiezpieczne spotkanie” P. Hagmar, wyd. Rea
FABUŁA
Trzej bracia Svante, Henke i Leo oraz ich koleżanka Mrówka udają się na połów ryb. Nieodpowiedzialni rodzice zabalowali za długo u krewnych i zapomnieli odebrać dzieci znad jeziora. Dzieci zostały zmuszone przenocować w znajdującej się nieopodal stodole. W nocy ich sen przerywa pojawienie się tajemniczych dwóch mężczyzn.
„Detektywi z Dalslandu” są detektywami z tytułu – tak naprawdę to grupka dzieci, która znalazła się w dość niebezpiecznej sytuacji. Brak tu intrygi, główkowania, dążenia do rozwiązania jakiejś sprawy. Podczas lektury przeszkadzało mi nieprawidłowe sterowanie napięciem sytuacji, które rozładowano bardzo szybko, przywracając przyjazną atmosferę. Zakończenie bardzo mnie zawiodło i śmiało mogę stwierdzić, że jest to najsłabsza z wymienionych tutaj pozycji.
OCENA 3/5
„Penny Pepper: Luzik! Nic się nie stało!” „Penny Pepper: Alarm w wesołym miasteczku” R. Ulrike, wyd. RM
FABUŁA
Oto dwie pierwsze części przygód 10-letniej Penny Pepper, której marzeniem jest zostać detekywKĄ, zarabiać 20 euro za godznę. Na nieszczęście małej Pepper pierwszą poważną kryminalną sprawą, którą przyjdzie jej rozwiązać, to ta, w której sama jest główną podejrzaną. A wszystko zaczęło się od felernego przyjęcia urodziwego u tej głupiej Flo, na które została zmuszona pójść. Jednak nawet Pepper musiała przyznać, że szczeniak, którego dostała w prezencie Flo był najcudowniejszym i najsłodszym zwierzaczkiem na świecie. Gdy szczeniak Dżastin zostaje porwany, wszystkie oczy zostały skierowane na Pepper, bo kto tak szalenie kocha psy i tak bardzo nienawidzi Flo jak ona? Bohaterka i jej przyjaciółki będą musiały stawić czoła poważnemu zadaniu – znaleźć Dżastina i uratować honor Pepper.
Akcja drugiej części rozgrywa się w wesołym miasteczku. Dzięki hojnemu, finansowemu wsparciu babci, Pepper i jej koleżanki zamierzały spędzić czas swojego życia, korzystając ze wszystkich dostępnych atrakcji. Ten wspaniały plan prysł jak bańka mydlana, gdy się okazało, że portmonetka Pepper zniknęła! I nie tylko ona! Ktoś okradł również jej koleżanki oraz innych gości wesołego miasteczka. Dziewczyny postawiają sobie za cel zdemaskować złodzieja.
Cała seria jest na pewno dość wyjątkowa, ponieważ jest pamiętnikiem Pepper, więc narracja prowadzona w pierwszej osobie, ale również wspierają ją odręczne, pseudodziecięce rysunki. Właśnie dlatego, choć fabuła obu książek nie jest zbyt zawiła, to liczą sobie ponad 150 stron. Narracja poprowadzona jest bardzo realistycznie z perspektywy 10-letniego dziecka, ujmując czasem jego nierealistyczny sposób postrzegania świata, gdzie emocje i fantazja często przejmują władzę nad rozsądkiem. Mimo to Pepper udaje się zakończyć prowadzenie spraw sukcesem z dozą niesamowitych przygód.
OPRAWA GRAFICZNA
Nawet mnie, starej babie, czytanie „Pepper” sprawiało sporo przyjemności, głównie dzięki formie, w jaki ujęta została historia. Karykaturalne ilustracje, wytłuszczenie ozdobną czcionką zdań „naprawdę ważnych” dla Pepper czy mających oddać jakąś ekspresję, a także bazgrołki, szlaczki, serduszka, szkice, mapy – wszystko to, co znajduje się w każdym pamiętniku nastoletniej dziewczynki. „Penny Pepper” daje złudzenie autentyczności, dlatego dobrze się sprzedaje 😉
OCENA 5/5
„Trzej detektywi na fałszywym tropie” J. Volmert, wyd. Jedność dla dzieci
FABUŁA
Mama małej Małgosi została zwolniona z pracy. Została oskarżona o kradzież. Ciężka sprawa, biorąc pod uwagę, że jest jedyną żywicielką rodziny, a właśnie zamierzała wyjechać z córką nad morze. Wyjazdu jednak nie będzie i mama musi szybko znaleźć nową pracę. Aby zrekompensować córce felerny początek wakacji, zaprasza do niej kuzynkę i ich przyjaciela. Cała trójka postanawia przeprowadzić na własną rękę śledztwo i udowodnić niewinność mamy Małgosi.
Fabuła jest ciekawa, niezbyt wartka, ale bohaterowie wpadają w dość kłopotliwe sytuacje i całość przyjemnie się czyta. Dowiadujemy się też, jak przy pomocy maminej kosmetyczki możemy ściągnąć odciski palców 😉 Realia „Trzej detektywów” odnoszą się do lat dziewięćdziesiątych i na pewno będziecie musieli wyjaśnić swoim dzieciom, co to jest „dyskietka”.
OCENA 4/5
„Detektyw Kwiatkowski na tropie. Świąteczna przesyłka” J. Banscherus, wyd. Akapit Press
FABUŁA
Ile w karierze detektywa może namieszać kobieta? Przekonał się o tym detektyw Kwiatkowski, który wzbudził zainteresowanie pewnej dziewczynki ze szkoły. Miłość racjonalnemu myśleniu nie służy, więc młody detektyw zaniedbuje swoje powinności na rzecz randkowania. Tym czasem w mieście pewien chuligan podpala śmietniki. Przy ostatnim incydencie zostawił przesłankę, że mieszkańców niebawem czeka większa eksplozja. Kwiatkowski musi zregenerować swe siły umysłowe, aby stawić czoła sprawie i uchwycić przestępcę.
„Detektyw Kwiatkowski na tropie. Świąteczna przesyłka” to sympatyczna, niewymagająca lektura dla młodego czytelnika. Sprawa rozwiązywana przez detektywa nie należy do skomplikowanych i jednak wątek miłosny wiedzie prym w tej części książki, ale fabuła nadrabia humorem. Polotu nie ma, ale dla zabicia wolnego czasu, można poczytać z dzieckiem.
OCENA 4/5
Od 12 lat
„Antykwariat pod Błękitnym Lustrem” ” M. Widmark, wyd. Zakamarki
Zrozumiałem to od razu, kiedy ją zobaczyłem. Miała coś, czego potrzebowałem. Nie potrafiłem jeszcze tego wtedy nazwać, ale czułem, że miała to coś, czego mnie przez całe życie brakowało. Teraz, z perspektywy czasu, wiem, co to było. Odwaga – odwaga myślenia inaczej.
Najlepiej będzie, jeżeli od razu to powiem, żebyście nie musieli się zastanawiać. Zakochałem się. Mimo że mam dopiero trzynaście lat.
Widmark w odsłonie dla nastolatków! Tym razem rozwiązywaniem zagadek zajmuje się trzynastoletni duet – Dawid i Larisa.
Bohaterowie odznaczają się ponadprzeciętną inteligencją – specjalizacją Dawida jest odkrywanie, jak działa świat, natomiast Larissa jest biegła w sztukach informatycznych. Obydwoje posiadają szeroką wiedzę z różnych dziedzin życia, co pomaga im w uniknięciu tarapatów.
„Antykwariat” jest pierwszą częścią serii, w której poznajemy głównego bohatera, jego samotniczy tryb życia i okoliczności, w jakich doszło do spotkania z dziewczyną, która odmieni jego życie – Larisą. A potem wkracza tajemnicze zniknięcie antykwariusza Melchiora Rasmusena, u którego młodzieniec wynajmował pokój na czas wyjazdu rodziców. Podążając za wskazówkami pozostawionymi przez Melchiora, Dawid i Larisa próbują dociec, kto stoi za porwaniem antykwariusza, który, jak się okazuje, posada tajemną wiedzę uzyskania długowieczności.
Seria o Dawidzie i Larisie przeznaczona jest dla starszej młodzieży. Pojawia się tutaj wątek miłosny, a zagadki rozwiązywane przez młodocianych detektywów odwołują się niekiedy do podstaw naukowych – w tej części przytaczane zostają sylwetki Darwina i Mendelejewa. I chociaż zagadnienia naukowe są tylko liźnięte, bo stanowią klucz do rozwiązania zagadki, to i tak podoba mi się edukacyjny przekaz książki. Dawid i Lisa to dzieci ciekawe świata, zdobywanie wiedzy jest dla nich przyjemnością, bo więcej dowiadują się o mechanizmach rządzących światem.
(…) Domyślałem się, że jeśli układa się puzzle z milionów najróżniejszych kawałków wiedzy, to trzeba darzyć uczuciem powstający z nich obraz. I dlatego chce się układać dalej.
Seria świetnie trzyma czytelnika w napięciu, chociaż trochę przeszkadzają mi surrealistyczne elementy, jak na przykład mikstura długowieczności. Ale przecież w literaturze młodzieżowej musi być ciut fantastyki, doza dreszczyku emocji, trochę romansu.
OPRAWA GRAFICZNA
Grafika w książce to majstersztyk. Są to zdobne, czarno-białe ryciny posiadające piękne zdobienia w klimacie art-nouveau. Ilustracje zajmują całą stronę i zawierają na dole cytat z książki. Niezaprzeczalnie najpiękniej zilustrowana spośród przytoczonych tutaj książek Widmarka. Wielkim atutem jest też sztywna okładka i kieszonkowy format książki.
OCENA 4/5
„Detektyw Blomkvist żyje niebiezpiecznie” A. Lindgren, wyd. Nasza Księgarnia
Pewnego dnia docent kryminologii Harry Soderman poszukiwał stenografistki, Astrid Lindgren wspomina:
„Kiedy weszłam, przez uchylone do drugiego pokoju drzwi zobaczyłam, że siedzi na stołku.
– To stenografistka?! – wrzasnął na całe gardło.
– Tak, to ona! – odwrzasnęłam równie głośno.
I kontakt został natychmiast nawiązany”.
To wtedy Astrid Lindgren przyswoiła sobie wiedzę, która przyda jej się w przyszłości. Kiedy Kalle Blomkvist robi Ewie-Lotcie i Andersowi wykład o technikach kryminalistycznych, powtarza słowa Harry’ego Sodermana.
Moje młodociane życie czytelnicze jakoś minęło się z twórczością Astrid Lindgren. Oczywiście, oprócz „Dzieci z Bullerbyn”, bo to była moja szkolna lektura i nawet stała się jedną z moich ulubionych książek z dzieciństwa. Ale potem jakoś tak wyszło, że nie miałam okazji zagłębiać się w dorobek pisarski szwedzkiej pisarki i dopiero teraz, gdy zostałam mamą i szukam wartościowej literatury dla swoich pociech, coraz częściej sięgam po książki opatrzone nazwiskiem Lindgren.
„Detektyw Blomkvist” dla osoby, której znajomość twórczości A. Lingren stanęła na „Bullerbyn” (jak w moim przypadku) jest trochę kubłem zimnej wody wylanej na głowę. „Bullerbyn” była piękną opowieścią o psotach i zabawach dzieci z sielskiego miasteczka opisywaną dziecięcymi oczyma siedmioletniej Lisy. „Blomkvist” pokazuje mi twórczość Astrid Lindgren od strony jakiej się nie spodziewałam – to kryminał pełną gębą! Mamy tutaj morderstwo i próbę otrucia – trudne problemy, z którymi muszą się zmierzyć trzynastoletni bohaterowie. Co dziwne, mimo dość ciężkiego tematu, Lindgren udaje się zachować w książce tę sielskość i beztroskę wiejskiego dzieciństwa, jaka bije z „Bullerbyn”.
FABUŁA
Kalle Blomkvist, syn miejscowego handlarza kolonialnym towarem, doskonale wie, że w przyszłości czeka go kariera detektywa. Ma za sobą rozwiązanie jednej sprawy („Detektyw Blomkvist żyje niebezpiecznie” to druga część przygód) i nic nie jest w stanie oderwać go od prowadzenia w głowie wyimaginowanych spraw kryminalnych… no chyba że wojna Dwóch Róż, którą prowadzą ze swoimi przyjaciółmi. Podczas tej zabawy przyjaciółka Kalle staje się świadkiem zabójstwa i wszystko wskazuje na to, że morderca będzie próbował pozbyć się niewygodnego świadka.
OCENA 5/5
„Przygody trzech detektywów. Tajemnica płomiennego oka.” Chandler Andy , wyd. Siedmioróg
Przyzać się, kto w młodości zaczytywał się w przygodach trzech detektywów? Kto z was nie chciał posiadać przenikliwego umysłu Jupiter’a Jonesa, wiedzy oraz skrupulatności Bob’a Andrews i zwinności Pete’a Crenshaw. Wszyscy moi znajomi sięgali po przygody trzech detektywów – pod wpływem ich przygód sięgaliśmy po lornetki i podglądaliśmy sąsiadów, dopisując w wyobraźni do ich życiorysu kryminalne fakty. Dla potrzeb tego wpisu, a także z czystego sentymentu, odświeżyłam sobie lekturę jednej części z serii, aby opatrzeć ją recenzją. I wiecie co? Pomimo że nie mam już 12 lat, dalej zachwycają mnie przygody trójki przyjaciół z Rocky Beach.
FABUŁA
Do detektywów zgłasza się Alfred Hitchcock, znany reżyser, niepodważalny mistrz dreszczowców, z prośbą o pomoc w rozwiązaniu zagadki swojego znajomego. Młodzieniec odziedziczył od krewnego w spadku coś drogocennego, informacje, co to jest, a także sposób dotarcia do przedmiotu umieścił w liście. Wskazówki są bardzo niejasne i chłopak prosi o pomoc Trzech Detektywów w dotarciu do spadku.
„Tajemnica płomiennego oka” jest również którąś częścią z serii, mimo wszystko liczne retrospekcje pozwalają odnaleźć się w uniwersum Trzech Detektywów, które liczy sobie aż kilkadziesiąt pozycji! Z reguły fabuła ma szablonowy układ – rozpoczyna się i kończy wiztyą Alfreda Hitchocka.
Książki świetnie budują napięcie, a zagadki, które rozwiązują nastolatkowie są nieprzewidywalne i stanowią świetną intelektualną rozrywkę dla młodego czytelnika.
AUTOR
Seria liczy sobie wielu autorów, postacie Trzech Detekywów stowrzył Robert Arthur, natomiast serię kontynuowali pisarze William Arden, Mary V. Carey, Nick West, Marc Brandel, Megan Stine & H. William Stine, G.H. Stone, William MacCay, Peter Lerangis. Książki sygnowane są nazwiskiem Alfreda Hitchcocka, który jest również jednym z bohaterów serii i wprowadza ich w nowe sprawy.
OCENA 5/5
Dałabym szóstkę, ale szanuję zasady na moim blogu, które sama sobie wyznaczyłam.