Exploseum
Zgodnie z postulatem zawartym w ostatnim wpisie, postów na blogu miało być więcej, a tymczasem już od ponad trzech tygodni panuje tu grobowa cisza. Widać, że realizacja noworocznych postanowień wychodzi mi słabo. 😉 W dodatku wbrew wszelkiej logice zaangażowałam się w #sladkipiatek – czyli copiątkowe pieczenie słodkości z koleżankami z Instagrama, podczas gdy w pozostałe dni tygodnia w pocie czoła spalam zbędne kilogramy, trudząc się na siłowni. Fuck logic, ale kto powiedział, że rok 2016 będzie normalny?
Dziś jednak przysiadłam troszeczkę i szybko naskrobałam kilka słów o miejscu, które miałam okazję odwiedzić na początku stycznia. O Exploseum słyszałam często i wiele. Padało w propozycjach zamieszczonych przez Bydgoszczan, gdy jakiś turysta zmierzający do Bydgoszczy wypytywał na Facebooku, co tam jest „zwiedzalnego”. Exploseum było gorliwie polecane, ale sama z odwiedzinami długo zwlekałam z racji, że T. był dla mnie jedynym adekwatnym towarzyszem do tego typu wyprawy (lubi industrialne klimaty i ma samochód, aby podwieźć mi dupkę), a ze znalezieniem wolnego czasu u T. ostatnio było kiepsko. Na szczęście w niedzielę odwiedzili nas znajomi i wypadało ich trochę zabawić, więc zdecydowaliśmy się z T. do zabrania ich właśnie w to miejsce.
Czym jest Exploseum? To muzeum, które powstało w miejscu byłej wojskowej fabryki materiałów wybuchowych znajdującej się w Bydgoszczy – DAG-FABRIK Bromberg. Fabryka była ważnym punktem strategicznym III Rzeszy, gdyż zaopatrywała aż 1/5 zapotrzebowania armii niemieckiej na froncie wschodnim. Wyjątkowość miejsca podkreśla fakt, że jest to jedyne tego rodzaju muzeum na świecie! A to dlatego, że pokonane Niemcy wycofując się z okupowanych terenów wysadzali konsekwentnie swoje fabryki. Tej pod Bromberg z nieznanych powodów nie zdążyli zniszczyć.
Zwiedzać muzeum można na dwa sposoby – indywidualnie (koszt 12 zł) lub z przewodnikiem (koszt 20 zł). Można pokusić się o zwiedzanie muzeum na własną rękę, ponieważ ekspozycja jest bogata w tablice informacyjne i medialne przekazujące sporo wiedzy na temat prosperowania fabryki. My wybraliśmy wariant z przewodnikiem i nie żałujemy, bo dowiedzieliśmy się znacznie więcej niż było napisane na tablicach, a także mieliśmy możliwość zadawania pytań pojawiających się w czasie zwiedzania.
Na samym wstępnie zapoznaliśmy się z historią początków produkcji nitrogliceryny i skutkach jej wynalezienia – o tym, jaki szczytny cel przypisany był jej wynalezieniu, a jak straszliwą bronią się stała. Później dowiedzieliśmy się co nieco o sposobie filtracji, transportu nitrogliceryny, a także co nieco na temat produkcji materiałów wybuchowych. Przewodniczka stopniowo odkrywała nam historie tego miejsca, które przez wile lat prosperowało w tajemnicy.
Zwiedzając muzeum, spacerowaliśmy siecią podziemnych i naziemnych korytarzy prowadzących do poszczególnych komór produkcyjnych. Przewodniczka wskazała nam, gdzie znajdowały się reaktory i którędy przechodziły rury dostarczające substancje chemiczne. Niestety nic z tego nie przetrwało do dnia dzisiejszego, gdyż miejsce zostało ograbione z aparatury przez Rosjan po przejęciu przez nich fabryki.
Na terenie muzeum wciąż trwają prace wykopaliskowe w poszukiwaniu pozostałości z czasów świetności fabryki.
Fabryka zajmowała aż 25 km2! Cały obszar produkcyjny przedstawia ta mapa. Obejmowała ona tereny obecnego Parku Przemysłowego i Zachemu. Obszar przeznaczony do zwiedzania, czyli Exploseum, zaznaczony został na żółto – jak widać, to tylko maleńki fragment całego kompleksu! Niestety pozostałe budynki fabryczne zostały wyburzone z powodu budowy na tym terenie Parku Przemysłowego.
Patrząc na mapę, zastanowiła nas jedna kwestia – skoro tereny fabryczne były tak dobrze widoczne, to czy alianci nie mogli zbombardować fabryki przy pomocy swojej wojennej floty lotniczej? Nasza przewodniczka wytłumaczyła nam, że obiekty strategicznie ważne były maskowane przy pomocy mchu i drzew, które sadzono na dachach budynków – dlatego spora ich część nie była widoczna. I najprawdopodobniej alianci nie przypuszczali, że obiekt położony pod Bromberg jest tak istotny.
Dlaczego akurat zdecydowano się na budowę fabryki w Bydgoszczy? Przypuszcza się, że przesądziło o tym kilka czynników:
– pagórkowate ukształtowanie terenu spowodowane naturalnie występującymi na tych terenach wydmami. Pagórki odseparowywały mogące potencjalnie eksplodować budynki od pozostałych obiektów produkcji;
– wysokopienny, gęsty las mogący zamaskować fabrykę;
– Wisła, której wody brały czynny udział w produkcji nitrogliceryny, a także rozwiązywały problem pozbycia się ścieków przemysłowych;
– bliskość frontu wschodniego.
Kopie dokumentów świadczące o prosperowaniu fabryki.
Budynek nitracji gliceryny. Jednym z naszych pytań było, czy w fabryce doszło kiedyś do wybuchów. Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że do awarii, eksplozji, pożarów dochodziło nieustannie. Czasem wskutek ludzkiej pomyłki, czasem sabotażu. Jeżeli ktoś pracował w fabryce dłużej niż 3 miesiące, to znaczyło, że był „starym wyjadaczem chleba”. To daje obraz, jak często dochodziło do eksplozji. Szczególnie niebezpieczny był proces nitracji gliceryny, dlatego budynki te miały specyficzną budowę i umiejscowienie. Ulokowane były między pagórkami, które odgradzały eksplodujący budynek od pozostałych zabudowań i tłumiły falę wybuchu. Przeszklona ściana budynku miała zmniejszyć stopień zniszczeń wewnątrz.
W fabryce obowiązywały rygorystyczne reguły bezpieczeństwa – pracownicy musieli nosić specjalny strój, którego odtworzony krój prezentuje poniższe zdjęcie. W rzeczywistości jednak uniformy były wykonane z brezentu. W tamtych czasach nie zdawano sobie sprawy z jego rakotwórczych właściwości.
Ten diagram wywarł na nas niesamowite wrażenie. Zaznaczono na nim ilość ofiar w poszczególnych konfliktach zbrojnych. Gdzie kończy się linia symbolizująca ilość zabitych podczas II Wojny Światowej pokazuje zdjęcie po prawej – ciągnie się przez trzy piętra budynku w dół.
Bomba po lewej stornie najprawdopodobniej została wyprodukowana w fabryce DAG-FABRIK Bromberg.
Do morderczej, przymusowej pracy w fabryce zaprzęgano ludzi z podbitych przez III Rzeszę terenów. Część robotników stanowili jeńcy wojenni, jednak to nie wystarczało, gdyż zapotrzebowanie na froncie było spore, więc do pracy siłą zaciągano również ludność cywilną – najczęściej wskutek łapanek na ulicach miasta. Wśród pracowników byli zarówno mężczyźni jak i kobiety przeróżnej narodowości, jednak dominantę stanowiła ludność polska.
Tabliczki metalowe z nazwiskami pracowników DAG-FABRIK Bromberg. W fabryce nie trzymano papierowej dokumentacji, ponieważ istniałoby ryzyko jej zniszczenia podczas pierwszego lepszego wybuchu, dlatego zastępowano je grawerowanymi blaszkami.
W Exploseum możemy mimochodem zobaczyć również wystawy nieco odmienne tematycznie – znajduje się tam również ekspopzycja broni palnej, a także zabytkowych motorów.
Ponad dwugodzinna wędrówka po Exploseum zrobiła na nas ogromne wrażenie. Na tyle, że planujemy wybrać się tam ponownie, jednak następnym razem poszlajamy się wśród ruin na własną rękę. T. zainteresowała informacja, że na terenie Exploseum urządzane są bitwy ASG. Czeka więc do wiosny, aby postrzelać się tam z chłopakami. Rozczarował nas trochę brak chociażby repliki dawnej aparatury. Na pewno zrobiłoby to na zwiedzających o wiele większe wrażenie niż zwiedzanie samych pomieszczeń.
Podoba mi się Exploseum. I podoba mi się fakt, że Bydgoszcz w końcu wykorzystuje swój historycznie-przemysłowy charakter jako przynętę na przyciągnięcie turystów do miasta. Znajomym też się podobało. To znaczy mówili, że nie, ale oni są marudni i zawsze tacy na przekór. I niedobrzy dla mnie. Ale kupili mi w prezencie grę Dobble, więc to jednak dobrze, że przyjechali.
Uwaga! Exploseum jest jednym z obiektów, które można zwiedzić w ramach Festiwalu TeH2O (czyli taniej, a może nawet za darmoszkę!). Co nieco o festiwalu i zwiedzonej w jego ramach Dawnej Gazowni możecie poczytać tutaj. Pozostałe obiekty Szlaku TeH2O:
– Muzeum Mydła i Historii Brudu