Eurotrip dzień 4 – Słowenia: Bled

Słowenia Bled mapa

Waluta: euro
Język: słoweński, można dogadać się w języku angielskim
Autostrady i drogi szybkiego ruchu płatne – wymagana winieta
Kraj należący do UE – niewymagany paszport
Co kupić na pamiątkę: wino

Obudziła nas duchota i gorąco w namiocie. Przebraliśmy się w stroje kąpielowe i poczłapaliśmy do toi-toia. Dexter i Michał jeszcze spali i nie mieliśmy zamiaru przedwcześnie ich budzić. Nie wiedzieliśmy, kiedy znowu znajdziemy tak cudowne miejsce na nocleg, więc daliśmy im się rozkoszować błogim snem.

Austria Wiedeń

Nasz „Wypas-toi-toi z Bieżącą wodą i Oświetleniem w Nocy” miał jeden minus – prysznic znajdował się na zewnątrz, co skutkowało zaprezentowanie mojej osoby takiej, jaką mnie Bóg stworzył przechodzącym wiedeńczykom. Przełożenie kąpieli na następny dzień nie wchodziło w rachubę. Nasze ciała potrzebowały solidnego szorowania, więc na zmianę z T. zakrywaliśmy się ręcznikiem przed wzrokiem zaciekawionych przechodniów. Woda była lodowata i leciała pod słabym ciśnieniem. Jestem święcie przekonana, że szybciej i w cieplejszej wodzie wypłukałabym szampon z moich włosów w Dunaju.

Gdy wróciliśmy z kąpieli podłączyliśmy czajniczek do przetwornicy w samochodzie i zaparzyliśmy sobie ciepłą kawę i herbatę. Siedzieliśmy sobie w ciszy, siorbiąc ciepły napój i patrząc na srebrzystą wstęgę rzeki.

Austria Wiedeń

Chłopcy wstali, więc poinstruowaliśmy ich w obsłudze prysznica. Wyuszyli, ku naszemu zaskoczeniu, RAZEM. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie warto pobiec za nimi z kamerą i nagrać ich w ukryciu. Nasz film pt. „Two men, one shower” mógłby zarobić na kolejny Eurotrip.

Po powrocie chłopców, zwinęliśmy namioty i pojechaliśmy do supermarketu po śniadanie. Zrobiliśmy zakupy i przyrządziliśmy sobie kanapki w samochodzie. Tak wyglądało prawie każde nasze śniadanie na Eurotripie – siedzieliśmy w lub obok samochodu i pałaszowaliśmy zakupione w Lidlu* jadło. Niezjedzoną żywność i napoje pakowaliśmy do lodówki turystycznej.

Zjedliśmy w pośpiechu. Mieliśmy do pokonania dość sporą trasę, a dochodziło południe. Z łezką w oku żegnaliśmy Wiedeń. Odjeżdżaliśmy w przekonaniu, że na pewno tu wrócimy, żeby zobaczyć to, czego nie udało nam się zwiedzić w przeciągu jednego dnia.

Za szybami samochodu robiło się ciekawie. Teren stopniowo stawał się coraz bardziej górzysty, aż w końcu doczekaliśmy się i wjechaliśmy w wyższe pasmo Alp. Zaczęła zmieniać się również pogoda. Na niebie pojawiły się ciemne, kłębiaste chmury, które zaczęły zbijać się i gęstnieć, aż w końcu lunął z nich rzęsisty deszcz. Wjechaliśmy w tunel i przejechaliśmy wewnątrz olbrzymiej góry. Gdy wyjechaliśmy z tunelu – świeciło słońce. Ten fascynujący fenomen obserwowaliśmy niejednokrotnie przejeżdżając tunelami przez góry. Padały nawet zakłady o stan pogody za kolejnymi tunelami.

Słowenia
Słowenia
Słowenia
Słowenia
Słowenia
Słowenia
Słowenia
Słowenia
Słowenia
Słowenia
Słowenia

Jechaliśmy długo, robiąc tylko dwie przerwy na postój. W deszczowym Mariborze wyskoczyliśmy na szybkie siku, potem gdzieś w punkcie obsługi przejezdnych zatrzymaliśmy się na lunch. Tak wyglądała zawartość bagażnika podczas większej części Eurotripu. Potem było już tylko gorzej – rzeczy przybywało (alkohol i pamiątki) i robił się coraz większy bajzel.

Słowenia

Jechaliśmy do miejsca, które zaproponował nam Michał – Bled. Na początku planowania trasy z niepamiętnych już przez nas powodów odrzuciliśmy tę miejscowość. Bogu dzięki, Michał był uparty i nie dał się odciągnąć od pomysłu zajechania do Bled za co aktualnie jesteśmy mu bardzo wdzięczni.

Zostawiliśmy auto na darmowym parkingu przy hotelu i ruszyliśmy zwiedzać.

Słowenia Bled

Bled to malownicza miejscowość z widokami rodem z baśni. W centrum miejscowości znajduje się szmaragdowe jezioro o tej samej nazwie. W jego północno-wschodniej części znajdują się źródła termalne, dzięki którym woda w sezonie letnim ma temperaturę dochodzącą do 26 °C! Bled jest jednym z najcieplejszych jezior alpejskich.

Słowenia Bled

Pośrodku jeziora wystaje zielona, pokryta drzewami i krzewami wysepka z przepięknym klasztorem Maryi Panny.  Znajduje się w niej dzwon z 1543 roku. Legenda głosi, że po uderzeniu w dzwon pomyślane życzenie wkrótce się spełni. Do dzwonnicy prowadzą schody. Według miejscowej legendy, jeżeli pan młody wniesie pannę młodą po 99 schodach i uderzy w dzwon, małżeństwo będzie szczęśliwe.

Słowenia Bled

Na przeciwległym brzegu dostrzegliśmy zamek Bledzki, wzniesiony na skale 130 metrów powyżej tafli jeziora. Zamek Bledzki to najstarszy tego typu obiekt w Słowenii – pierwszy zapis historyczny na jego temat pochodzi z 1011 roku.

Słowenia Bled
Słowenia Bled

Wdrapaliśmy się schodami na szczyt, żeby zobaczyć jezioro z góry. Widok był niesamowity.

Nie zdecydowaliśmy się na zwiedzanie zamku. Bilet do muzeum kosztował 9,00 EUR, było nam szkoda przeznaczyć tyle pieniędzy na coś, co nie do końca nas interesowało. Natomiast wspięliśmy się na znajdujące się obok skały, żeby podziwiać jezioro Bled i wysepkę.

Słowenia Bled

Słowenia Bled

Słowenia Bled
Słowenia Bled
Słowenia Bled
Słowenia Bled
Słowenia Bled
Słowenia Bled
Słowenia Bled
Słowenia Bled
Słowenia Bled
DSC_0916-min
DSC_0921-min
DSC_0925-min
DSC_0929-min

Zeszliśmy inną drogą – wiodącą przez miasto. Nie widzieliśmy już niczego interesującego do zwiedzenia, więc zaczęliśmy rozglądać się za miejscem, gdzie moglibyśmy zjeść syty obiad. Intensywna wspinaczka spotęgowała nasz głód. Kręciliśmy się między restauracyjkami, szukając niedrogiego zestawu obiadowego. Ceny były zbyt wysokie na nasze kieszenie, dlatego zdecydowaliśmy się zjeść pozostałe ze śniadania jedzenie. W pobliskim markecie kupiliśmy piwo, aby umilić sobie wieczór.

Słowenia Bled ceny

Zbierało się na deszcz, gdy dotarliśmy do samochodu z zakupami. Zjedliśmy obiadokolację w samochodzie i ruszyliśmy na poszukiwania noclegu. Jechaliśmy długo nim znaleźliśmy odpowiednie miejsce. Byliśmy zbyt zmęczeni na rozbijanie namiotu-kobyły, dlatego postawiliśmy jedynie namiot Michała i wszyscy chłopcy wcisnęli się do niego.

***

Bled to wspaniałe miejsce. Oczywiście, jeżeli należycie do tej grupy turystów, którzy nie lubią spędzać czasu zbyt aktywnie. Dla mnie Bled jest miejscem na raz i to tylko przejazdem. Miasteczko jest małe i spokojne – po odhaczeniu wizyty w zamku i klasztorze na wyspie, co zajmuje zaledwie parę godzin, nie ma tam niczego do roboty. Ponadto ze względu na wielkie zainteresowanie turystów miejscowością ceny są dość wysokie. Kurs stateczkiem na wyspę kosztuje ok 12 EUR. Wyczytałam gdzieś, że taniej wyjdzie wynajęcie łódki i dopłynięcie o własnych siłach. Niemniej Bled trzeba zobaczyć, ponieważ romantyczne pejzaże podbiją każde serce. Michał świetnie podsumował: idealne miejsce na oświadczyny lub ożenek. Panowie, proszę wykorzystać tę informacje 😉


UWAGI

* Lidl jest wszędzie, prawie w każdym zwiedzanym przez na kraju stołowaliśmy się co najmniej raz w Lidlu. Świadomość ta dawała nam poczucie bezpieczeństwa, ponieważ mieliśmy pewność, że wszędzie dostaniemy podobne jakościowo produkty, jednak zasmucał nas fakt kulinarnej unifikacji – czasem trudno było dostać coś naprawdę lokalnego.

Jeśli uważasz ten artykuł za przydatny, podziel się nim z innymi.
Pozostań też z nami w kontakcie:
– Polub nasz fanpage na Facebooku, a będziesz na bieżąco z najnowszymi artykułami i ciekawostkami z naszych podróży
– Śledź nas na Instagramie. Znajdziesz tam ciekawe rękodzieła, wartościowe książki i relacje z miejsc, w których bywamy

Reklama