Czym się sugeruję, kupując książki dla dziecka
Każde miejsce na półce mojego domu jest cenne – to dlatego staram się dobierać literaturę dziecięcą tak, aby trafiały na nią tylko wartościowe pozycje. Rynek książek dziecięcych jest bardzo bogaty i łatwo popaść w dezorientację, chcąc kupić coś wartościowego dla malucha. W swoim wyborze kieruję się kilkoma kryteriami, które przedstawię wam w tym poście. Być może pomogą wam w poszukiwaniach pozycji wydawniczych godnych uwagi.
Upodobania oraz możliwości poznawcze dziecka
U Miszy raz po raz pojawia się zajawka na jakiś temat. Ostatnio męczymy temat kosmosu, prędzej były samochody i maszyny budowlane. Zależnie od aktualnych zainteresowań poszerzam jego (a także swoją!) wiedzę w danym temacie – książka doskonale się do tego nadaje! Staram się dobierać książki adekwatne do wieku synka lub takie, które trafią w jego zainteresowanie w najbliższym czasie, ale zdarza mi kupować książki „na wyrost”.
Recenzje
Bardzo często moja decyzja kupna książki podparta jest jej pozytywną recenzją. Śledzę strony wydawnictw, grupy czytelnicze na Facebooku, blogi, których temat oscyluje wokół literatury dziecięcej. Jeżeli chodzi o rzetelność, to najmniej ufam recenzjom z wydawnictw – wszak muszą dobrze wypromować książkę, aby produkt się sprzedał 😉 Nieco więcej mam zaufania do recenzji na blogach. „Nieco więcej” jednak wciąż niewiele – ponieważ możliwość współpracy blogera z wydawnictwami i odniesienie profitu za pozytywną recenzję kwestionuje jego obiektywne podejście do oceny książki. Najbardziej zawierzam recenzjom zwykłych mam, dlatego czytam komentarze i wpisy na grupach i forach o tematyce książkowej.
Sprawdzam zawartość
Niemal za każdym razem sprawdzam zawartość książki. Jeżeli nie mam okazji zrobić tego namacalnie w księgarni, przeglądam zdjęcia wnętrza książki na Google. Prawie zawsze, gdy tego nie zrobiłam, książka okazała się niewypałem. Sprawdzając zawartość, zwracam uwagę na:
Treść i przekaz – jak zbudowane są dialogi, jak dobrane rymy, jaki morał płynie z historii;
Konstrukcję książki – największymi perełkami są pozycje, które biją pozostałe na głowę formą – mają okienka do otwierania, mechanizmy do obracania, trójwymiarowe, papierowe bajery. Z książki, z którą dodatkowo można się bawić, płynie więcej pożytku.
Autor
Pozycji niektórych pisarzy wstyd nie posiadać. Kanon baśni Andersena, wiersze Tuwima, Brzechwy, książki Astrid Lindgren – to jest coś, co każde dziecko powinno mieć w swojej biblioteczce. Jestem w stanie podjąć większe ryzyko w ślepym zakupie książki, jeżeli widnieje na jej okładce znane mi nazwisko.
Wydawnictwo
Jeżeli do moich rąk wpadnie ciekawa książka, od razu sprawdzam, jakie wydawnictwo mu patronuje. Na rynku wydawnictw literatury dziecięcej mamy wiele, ale niemal każde posiada swój swoisty charakter. Tak na przykład Wydawnictwo Zakamarki propaguje literaturę szwedzką, a książki z niszowego Wydawnictwa Illustratornia posiadają ciekawą minimalistyczną oprawę graficzną.
Otrzymane nagrody
Warto zajrzeć, którym książkom lub autorom przyznano prestiżowe nagrody literackie np. Nagrodę im. Kornela Makuszyńskiego, Konkurs Literacki im. Astrid Lindgren, Nagrodę Fundacji „Cała Polska czyta dzieciom”.
Ilustracje
Uwielbiam książki piękne lub też nie, ale z kolei z oryginalną szatą graficzną. Odrzucają mnie grafiki rodem clipart lub proste wektory (niestety, bardzo często dostrzegalne u wydawnictwa Olesiejuk). Książki, które kupuję, czasem mogą wydać się nieadekwatne do gustu dziecka, jednak zależy mi na ukształtowaniu człowieka wrażliwego na różnorodną formę estetycznej ekspresji. I przy okazji dopieścić swoje oko.
Zapisuję tytuły
Rynek literatury dziecięcej jest bardzo dynamiczny. Jedne pozycje wypychają drugie i część wartościowych tytułów odchodzi w zapomnienie. Dlatego zapisuję sobie nazwy oraz szacunkowy wiek dziecka, dla którego książka się nadaje, aby kupić ją we właściwym czasie, gdy dzieć będzie już gotowy, aby zmierzyć się z daną literaturą.
Doświadczenie filologiczne jak i pedagogiczne
Nie da się ukryć, że przez moje wykształcenie nieco wybrzydzam w doborze książek. Jestem bardziej wyczulona na formę, treść i przekaz książki niż mama, która tego zaplecza edukacyjnego nie ma. Jeżeli takiego doświadczenia nie posiadacie, warto podpytać kogoś, kto się bardziej zna – nauczyciela, przedszkolankę, logopedę, bibliotekarkę.
Temat
Szczególnie lubię książki, które poruszają trudne tematy, z którymi będzie musiało prędzej czy później zmierzyć się dziecko. Przy treningu czystości, pojawiły się u nas książeczki traktujące o nocniku; gdy oczekiwaliśmy pojawienia się brata, czytaliśmy „Puk, puk! Jest tam kto? W brzuchu naszej mamy” Niedługo zaczniemy kolekcjonować książki o przedszkolu. To jednak proste kwestie i pewnie tego typu książeczki posiada każde z was. Ale u kogo znajduje się dziecięca książka traktująca o samotności, śmierci, starości, odmienności, wojnie, pojęciach abstrakcyjnych takich jak czas? A przecież to tematy, z którymi prędzej czy później dziecko będzie miało styczność, może warto jakoś je na nie przygotować i pokazać różnorodność ich ujęć.
Możliwość prowadzenia swojej narracji
Uwielbiam książki, które dają mi pole do popisu – które są pretekstem do poprowadzenia własnego dyskursu na dany temat z dzieckiem, do przedstawienia mojej opinii, która niepoparta żadnym innym argumentem może wydać się dziecku niewiarygodna.
Białe kruki
Gdy człowiek porządnie się wkręci w literaturę dziecięcą, zaczyna się pewnego rodzaju kolekcjonerstwo i polowanie na książki, które z pewnego powodu – świetnego ujęcia tematu, pięknych ilustracji, pomysłowej formy i, przede wszystkim, braku dostępności na rynku z powodu niskiego nakładu, są unikatowe. Takich książek nie znajdziecie w księgarniach – oferują je najczęściej osoby prywatne, które dokonały trafnego zakupu we właściwym czasie. I potem sprzedają książkę za niemałe pieniądze. Tak na przykład taki „Gruffalo” – niewielkich rozmiarów książeczka, która w języku polskim została wydana w bardzo niewielkim nakładzie, kosztuje nawet 200 zł. Jednak to fart, jeżeli uda wam się kupić takiego białego kruka – w pełni świadomy posiadacz (i nie będący w kryzysowej sytuacji materialnej) takiej książki nie wstawi na sprzedaż, a na wymianę… za innego białego kruka.
Bohaterowie literatury dziecięcej wkręcają tak samo jak ci z kreskówek lub reklamy tanich dyskontów. Kupujemy wtedy maskotki z Kicią Kocią lub bluzki z Gruffalo na froncie. Rodzice, bo dzieciom to często wsjo rowno. I wobec tej dziecięcej obojętności my, bibliofile, musimy łykać spore dawki prozaku, patrząc na to, co nasze pociechy wyprawiają ze swoimi książkami…
A jakimi kryteriami posługujecie się wy w zakupie książki dla dziecka?